pr
Poseł nazywa Świnoujście „najprężniej rozwijającym się miasto w regionie zachodniopomorskim” i zwraca jednocześnie uwagę, że brak stałej przeprawy jest głównym czynnikiem blokującym ten rozwój. – Dość powiedzieć, że obecnie przepustowość obu świnoujskich przepraw promowych oscyluje w granicach zaledwie 8 tysięcy pojazdów na dobę. Tunel to swobodny przepływ ponad 30 tysięcy pojazdów, bez względu na ich wielkość. Nie trzeba być jasnowidzem, aby zdawać sobie sprawę, że bez stałego połączenia, z każdym rokiem może być tylko gorzej. – twierdzi Grzegorz Napieralski. – Oczywiście można powiedzieć, że brak stałego połączenia szczególnie odczuje jedynie branża turystyczna, ale to przecież podstawowa gałąź gospodarki większej części miasta. To stąd płyną podatki do miejskiej kasy, a turyści zostawiają pieniądze. Każdy, kto zna Świnoujście, dobrze wie, że nie ma dla tego miasta innej alternatywy, niż tunel budowany metodą wierconą. Takie też są wnioski ekspertów, zawarte w dokumentach studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego. To wynika z położenia geograficznego miasta, istnienia bazy NATO czy też faktu, że przez Świnoujście przepływa ważny dla Szczecina i regionu tor wodny. Jakiekolwiek jego choćby częściowe blokowanie odbija się negatywnie na porcie szczecińskim – dodaje poseł.
Napieralski zwraca uwagę, że nie jest możliwe zwiększenie przepustowości promów poprzez wprowadzenie nowych jednostek pływających łączących Wolin i Uznam, zważywszy na fakt, że już przy obecnym ruchu statków na torze wodnym jest to niemożliwe, a wiele wskazuje na to, że ruch będzie wzrastał. Dodaje też, że bardzo poważnym problemem staje się wyeksploatowanie promów, zbudowanych w latach 70. XX w. W efekcie, podczas tzw. „cofek” Świny lub w momencie spływu kry pojawia się problem z kursowaniem portów, a dojazd do Świnoujścia staje się możliwy praktycznie tylko przez Niemcy.
Poseł twierdzi też, że polski rząd powinien brać przykład z rządu niemieckiego, który zdecydował o budowy kolejnego mostu w Wolgast, pomiędzy stałym lądem i niemiecką częścią wyspy Uznam. – Nie jest to zadanie samorządu, ale właśnie rządu. Tam rząd wychodzi z założenia, że jego rolą jest dać narzędzia, a samorząd powinien zająć się odpowiednim wykorzystaniem ich w rozwoju. U nas, na przykładzie właśnie Świnoujścia widać, że rząd pozostawia samorząd samemu sobie – uważa Napieralski.
Jak dotąd, strona rządowa jest bardziej niż sceptyczna w kwestii budowy tunelu. W środę 9 października w Ministerstwie Transportu ma jednak dojść do spotkania ministra Sławomira Nowaka z prezydentem Świnoujścia Januszem Żmurkiewiczem, podczas którego Żmurkiewicz będzie przedstawiał szczegóły propozycji montażu finansowego budowy tunelu, szacowanej na ok. 800 mln zł. Propozycja ma zawierać pokrycie 20% kosztów z budżetu Świnoujścia, a pozostałej części z UE.
Napieralski zauważa, że tego rodzaju propozycja nie jest nowym pomysłem – już w 2010 r. świnoujski samorząd proponował bowiem takie rozwiązanie (wówczas jeszcze z udziałem także środków Skarbu Państwa). – Wraz z rozpoczęciem budowy terminalu LNG, przed Świnoujściem otwiera się nowa perspektywa finansowania budowy stałego połączenia. Szacuje się, że rocznie z tytułu podatku od nieruchomości do miejskiej kasy będzie wpływało 40 mln zł ze spółki Polskie LNG. Część z tych pieniędzy samorząd chce wykorzystać na budowę tunelu. Ale, podobnie jak w przypadku ewentualnego współfinansowania inwestycji przez Skarb Państwa, także i tu potrzebna jest wola rządzących, aby tunel w Świnoujściu został wpisany na listę indykatywną PO IiŚ na lata 2014-20. A ten rząd tej woli po prostu nie ma – kończy Grzegorz Napieralski.