Rynek Infrastruktury
Drogowcy nie określają jeszcze dokładnie, jak duże będzie opóźnienie, jednak stopień zaawansowania prac wskazuje na to, że będzie to co najmniej pół roku. Najgorzej sytuacja wygląda na odcinku od węzła Sławinek do węzła Rudnik. Zgodnie z umową termin zakończenia prac mija 6 grudnia, lecz obserwacje postępu prac nie napawają optymizmem.
Krzysztof Nalewajko, rzecznik lubelskiego oddziału GDDKiA przyznaje, że na niektórych fragmentach położono już masę bitumiczną, niestety na innych prowadzone są dopiero prace ziemne. Bardziej zaawansowany jest fragment od węzła Lublin Rudnik do węzła Lublin Felin. Być może odcinek od Felina do węzła Lublin Zadębie uda się ukończyć jeszcze w tym roku.
Źródła opóźnienia należy szukać w 2011 roku, gdy firma Dragados podpisała umowę na realizację dwóch odcinków obwodnicy w grudniu. Prace rozpoczęły się jednak z poślizgiem, ponieważ firma miała problemy ze znalezieniem podwykonawców. w połowie 2012 roku wykonawca został wezwany do szefa GDDKiA i nastąpił postęp prac.
Inwestor liczył na to, że droga ekspresowa powstanie zgodnie z planem, jednak dziś okazuje się, że te nadzieje były przedwczesne. Wcześniej Dragados zapewniał GDDKiA, że zrealizuje inwestycję w terminie, ale pojawiają się co do tego poważne zastrzeżenia.
Jeżeli budowa obwodnicy się opóźni, kierowcy przez długo czas nie będą mogli korzystać z trasy S17 pomiędzy węzłami Jastków i Lublin Sławinek. Ten odcinek drogi miał powstać w czerwcu tego rok, jednak wydłużenie prac w dolinie Ciemięgi sprawiło, że konieczne było podpisanie aneksu z wykonawcą, który przedłużył termin zakończenia robót do 24 października.
Nawet jeżeli prace na S17 z Jastkowa do węzła Sławinek się zakończą, z odcinka nie będzie można korzystać dopóki nie powstanie obwodnica Lublina, trasa będzie ślepa. Dopiero jesienią przyszłego roku gotowe będzie przedłużenie alei Solidarności umożliwiające dotarcie do obwodnicy.