Zakaz tranzytowego ruchu ciężkiego, którego wprowadzenie we wrześniu planują władze Łodzi, wywołuje sprzeciw części gmin aglomeracji. Zwiększonego ruchu ciężarówek i związanych z tym uciążliwości obawiają się przede wszystkim władze Aleksandrowa Łódzkiego. Ich przedstawiciele przygotowali alternatywne propozycje objazdów, na które jednak nie chce się zgodzić GDDKiA.
Zakaz ruchu ma obejmować samochody o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 12 ton. Będzie obowiązywał przez całą dobę i 7 dni w tygodniu. Wyjątkiem będą wjazdy docelowe do obiektów na terenie Łodzi. Podstawą kontroli będą listy przewozowe.
Oszczędności realne czy pozorne?
– Projekt nowej organizacji ruchu jest w końcowej fazie uzgodnień – informuje dyrektor Zarządu Inwestycji miejskich Grzegorz Nita. Obecnie kwestie organizacji ruchu nie należą do właściwości ZIM, jednak dyrektor tej jednostki zaczął zajmować się sprawą jeszcze jako szef ZDiT sprzed dokonanej 1 lipca reorganizacji. – W sierpniu oznakowanie zostanie ustawione na drogach wokół miasta, tak by zakaz można było wprowadzić już po wakacjach. Chcemy zapobiec w sytuacji, w której po uruchomieniu systemu ViaToll na wschodniej autostradowej obwodnicy Łodzi właściciele firm transportowych będą próbowali oszczędzać, wybierając przejazd przez miasto – uzasadnia urzędnik.
Na zadane w chwilę później pytanie „Rynku Infrastruktury” o obawy podłódzkich gmin przed wzmożonym ruchem tranzytowym dyrektor odpowiada jednak, prezentując zupełnie inną logikę. – Opłata dla najcięższych pojazdów będzie wynosiła niecałe 50 zł. Jeśli szefowie firm transportowych położą na szali z jednej strony tak niewielki wydatek, a z drugiej – koszty związane z wydłużeniem czasu przejazdu i zwiększeniem zużycia paliwa na drogach krajowych, dojdą do właściwych wniosków. Obawy ościennych samorządów są więc wyolbrzymione i nieuzasadnione. Poza tym myślimy o mieszkańcach Łodzi, a nie pozostałych miast – dodaje.
Rozbieżne interesy
Według dyrektora władze niektórych gmin na spotkaniach z GDDKiA stawiały nierealne postulaty, takie jak objęcie również ich terytorium całkowitym zakazem przejazdu samochodów ciężarowych. – O porozumieniu można mówić wtedy, kiedy obie strony chcą je osiągnąć – twierdzi Nita, odnosząc się do słów prezydent Łodzi z początku lipca. Hanna Zdanowska zapowiadała wtedy, że projekt nowej organizacji ruchu zostanie opracowany z uwzględnieniem woli władz Aleksandrowa, Konstantynowa, Zgierza czy Pabianic.
– Podtrzymaliśmy negatywną opinię co do propozycji władz Łodzi i GDDKiA – relacjonuje ostatnie spotkanie Stanisław Sobczak z Wydziału Informacji i Mediów Urzędu Miasta w Aleksandrowie Łódzkim. – Jako rozwiązanie zaproponowano takie oznakowanie węzła w Brzezinach, by zablokować ruch TIRów na DK72 w kierunku Poddębic, natomiast na DK71 ruch ciężarówek miałby odbywać się tylko w jednym kierunku. Jednak GDDKiA twierdzi, że nie może postawić znaków zakazu, a jedynie znaki sugerujące trasę TIRów – kontynuuje. Władze Aleksandrowa, podobnie jak wszystkich pozostałych samorządów, nalegają też na rezygnację z wprowadzania opłat za przejazd A1 między Strykowem a Tuszynem, co rozwiązałoby problem w sposób pozbawiony ryzyka dla którejkolwiek z gmin.
- Rozwiązanie zaproponowane przez GDDKiA nie gwarantuje, że ciężkie pojazdy nie będą poruszały się po drodze krajowej nr 71. Żadne znaki nie zabronią kierowcom zjazdu na nią - uzasadnia negatywne stanowisko władz Pabianic rzecznik prasowy tamtejszego UM Aneta Klimek.
Inną postawę zajęli przedstawiciele władz Konstantynowa Łódzkiego. – Łódzka propozycja dotyczyła skierowania ruchu tranzytowego przez DK72, zamiast przebiegającą przez nasz teren DK71. Jesteśmy tym usatysfakcjonowani – deklaruje rzecznik prasowy burmistrza Bernard Cichosz. Władze Zgierza nie odpowiedziały jeszcze na pytania w tej sprawie, wiadomo jednak, że stanowisko zgierskiego samorządu było dotychczas zbliżone do postawy władz Aleksandrowa.