Zakaz ruchu tranzytowego samochodów o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 12 ton może wkrótce zostać w dużej części uchylony. Możliwe konsekwencje to ponowny, skokowy wzrost zatłoczenia na łódzkich ulicach, hałasu i zanieczyszczeń powietrza w mieście. Obawiają się tego miejscy radni, powołując się na adresowane do prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej pismo z Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa.
Pismo dotyczy projektu zmiany rozporządzenia w sprawie wykazu dróg krajowych oraz dróg wojewódzkich, po których mogą poruszać się pojazdy o dopuszczalnym nacisku pojedynczej osi do 10 ton oraz wykazu dróg krajowych, po których mogą poruszać się pojazdy o dopuszczalnym nacisku pojedynczej osi do 8 ton. W
załączniku do dokumentu uwzględniono DK14 na dwóch odcinkach: Łowicz – Stryków (węzeł A2) i w granicach Łodzi od skrzyżowania z DK72 (ul. Inflancka) do węzła S14 w Pabianicach. Łódzki magistrat, powołując się na obowiązujący od 17 października ubiegłego roku zakaz tranzytu pojazdów ciężarowych powyżej 12 ton przez miasto, zabiegał o wykreślenie z listy drugiego z nich. Bezskutecznie.
MIB: Drogi krajowe służą do tranzytu
„[Uwaga] nie została uwzględniona. Jednocześnie informuję, że rolą dróg krajowych jest przede wszystkim przenoszenie ruchu międzynarodowego i krajowego, czyli tranzytowego” – głosi pismo podpisane przez wiceministra Jerzego Szmita. W dalszej części znajduje się informacja o planach przystosowania sieci dróg krajowych do zwiększonego nacisku na oś – 11,5 tony. „Sieć drogowa staje się w pełni dostępna dla przewozów towarowych. Wprowadzone ograniczenie tonażowe stoi w sprzeczności z podstawową funkcją, jaką pełni ta kategoria dróg oraz jest rozbieżna z polityką krajową w zakresie zarządzania ruchem na tych drogach” – czytamy w dokumencie.
Tyle ministerstwo. W ocenie przewodniczącego łódzkiej Rady Miejskiej Tomasza Kacprzaka planowana zmiana jest niepokojąca. – Ogranicza to prawa samorządów. Pamiętajmy, że to właśnie samorząd, a nie GDDKiA, płaci za remonty łódzkich ulic, w tym także dróg krajowych – argumentuje Kacprzak, zapowiadając podniesienie tej kwestii na forum Związku Miast Polskich. Jego zdaniem decyzja MIB w sprawie Łodzi może stać się precedensem, na którym w przyszłości mogą stracić także inne ośrodki.
Łódzcy radni: Nie psuć tego, co działa
– Zakaz jest związany z faktem uruchomienia w ubiegłym roku wschodniej obwodnicy Łodzi – A1 na odcinku Stryków – Tuszyn. Mieszkańcy przyjęli jego wprowadzenie z ogromną ulgą, bo liczba ciężarówek na ulicach zdecydowanie się zmniejszyła – przypomina wiceprzewodniczący Rady Paweł Bliźniuk. – Wejście w życie projektowanej zmiany rozporządzenia oznaczałoby jednak zniesienie zakazu na DK14. Kierowcy w wielu relacjach mogą chcieć skrócić sobie drogę przez Łódź – uważa. W jego ocenie MIB, uznając DK14 za zdatną do przenoszenia ciężkiego ruchu, nie bierze pod uwagę zmian w sieci drogowej, jakie zaszły w ostatnich latach, oraz interesu mieszkańców miasta.
Bliźniuk zwraca też uwagę, że odmowna decyzja ministerstwa zbiegła się w czasie z unieważnieniem przetargu na budowę zachodniej obwodnicy aglomeracji łódzkiej – drogi S14. – Można zadać pytanie, czy jest to element spójnej polityki mającej na celu ponowne skierowanie ciężkiego ruchu na ulice Łodzi. Nie zmieniajmy rozwiązania, które już sprawdza się w praktyce – apeluje wiceprzewodniczący.
– Nie możemy dopuścić do tego, by władza centralna odbierała kompetencje samorządom i kierowała ruch TIRów przez miasta, nie przekazując środków na budowę i remonty ulic – podsumowuje Kacprzak. Zdaniem obu radnych zakaz tranzytu TIRów może odegrać także ważną rolę w walce ze smogiem, który jest w Łodzi poważnym problemem.