Którą niewybudowaną drogą jeździ najwięcej pojazdów?

Opracowując Program Budowy Dróg Krajowych do danych natężenia ruchu na poszczególnych trasach można podchodzić w różny sposób. Z jednej strony nie opłaca się budować drogi, którą jeździ mniej pojazdów. Jednak patrząc inaczej można stwierdzić, że to brak dobrej drogi powoduje niskie natężenie ruchu i po przeprowadzeniu inwestycji strumień aut wleje się w nową infrastrukturę.

Aby odpowiednio ocenić tę kwestię potrzeba głębszych analiz zarówno na tle gospodarczym jak i społecznym. Jednak politycy, decydujący o budowie dróg, często odwołują się do samych informacji na temat dobowej ilości pojazdów na danej drodze. Czy te dane można brać w tej sytuacji w ogóle po uwagę? Chociaż może najpierw trzeba sprawdzić czy dane podawane przez MIB zgadzają się z tymi, które przedstawiła GDDKiA?

Projekty przesunięte

Opublikowany i zatwierdzony pod koniec 2015 roku Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023 zawierał kilka inwestycji, których realizację, obecny rząd, planuje przesunąć na dalsze lata. Należą do nich trasy S6 Trójmiasto – Słupsk – Koszalin, S14 Zachodnia Obwodnica Łodzi (ponowny przetarg ma ruszyć wkrótce) oraz A2 na wschód od Mińska Mazowieckiego.

Jak podają w swoich wypowiedziach przedstawiciele MIB – jednym z argumentów przeciwko jak najszybszej budowie części tych tras jest panujące na nich małe natężenie ruchu. – Drogą S6 miejscami jeździ 5,8 tys. – 6,7 tys. pojazdów na dobę. Dlatego są ważniejsze trasy – mówił minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. – Za Siedlcami natężenie ruchu na A2 dramatycznie spada. Wynosi ono ok. 2 tys. pojazdów na dobę. To sprawia, że są wątpliwości co do realizacji tej inwestycji – komentował Kazimierz Smoliński podsekretarz stanu w MIB.

Niestety dane podawane przez resort infrastruktury i budownictwa nie do końca zgadzają się z tymi, które przedstawiła GDDKiA. Według informacji z 2015 roku trasą S6 między Trójmiastem a Koszalinem jeździ od 6400 do ok. 27 tys. pojazdów na dobę. Z kolei na planowanym ciągu A2, na odcinkach od Siedlec do granicy z Białorusią, ruch wynosi od 5 tys. do 11 tys. pojazdów na dobę. Ogromny ruch zbiera się także wokół Łodzi. Tu jednak ciężko prowadzić analizy mając dane z 2015 roku ponieważ dopiero w 2016 roku otwarta została droga omijająca Łódź od wschodu w ciągu autostrady A1.

Rządowe priorytety

W tym czasie do największych priorytetów rządu należą takie inwestycje jak Via Carpatia (S19, S61, S12), oraz pociągnięcie S3 do granicy państwa. Jak podaje MIB całość trasy Via Carpatia jest już w realizacji lub przygotowaniu, a sprawa dotycząca S3 Bolków – Lubawka ma w najbliższym czasie iść naprzód.

O ile na części przebiegu trasy Via Carpatia ruch waha się nawet od 14 do 18 tys. pojazdów na dobę, to np. na odcinku od Bielska Podlaskiego do Chlebczyna ten wskaźnik ma wysokości na poziomie 3,5 tys., czy 4,5 tys. Także w przypadku drogi S3 z Bolkowa do Lubawki te dane nie są najwyższe. Miejscami natężenie ruchu wynosiło w 2015 roku 2,9 tys. pojazdów na dobę.

Zgoda buduje

Pozostają jeszcze trasy gdzie co do priorytetowości zgadzają się wszystkie strony. Należą do nich przede wszystkim brakujący odcinek A1 i tunel w Świnoujściu. W tych przypadkach badania natężenia ruchu pokazują, że aut na tych drogach jest dużo. Odcinkiem A1 Tuszyn – Częstochowa w 2015 roku podróżowało ok. 35 tys. pojazdów na dobę. Jeśli chodzi o tunel pod Świną to pierwszym argumentem do realizacji tej inwestycji są głosy miasta o tym, że przeprawy promowe mają niewystarczającą przepustowość. Dodatkowo, na mapie opublikowanej przez GDDKiA widać, że trasą na południe od Świnoujścia jeździ dobowo ok. 10 tys. pojazdów na dobę.

Przedstawiciele każdego z ugrupowa zapewniają, że chcą zbudować wszystkie trasy zawarte w PBDK a nawet więcej. Kwestią rozmów jest więc sprawa tego, które drogi powinny być budowane najpierw i na które wystarczy pieniędzy w obecnej perspektywie.

Czy to w ogóle się liczy?

Dane, którymi dysponujemy pochodzą z 2015 roku i mogą być już lekko nieaktualne. Jednak można śmiało stwierdzić, że te liczby tylko rosną. Dochodzi jeszcze sprawa tego, że faktycznie często dobra infrastruktura generuje ruch. To oznacza, że nie można deprecjonować dróg, po których obecnie jeździ mniej pojazdów. Jednak nie powinno się także umniejszać znaczenia dróg, które obecnie muszą obsługiwać ruch większy niż pozwala na to ich klasa, a mieszkańcy regionu intensywnie zabiegają o inwestycję.