Ministerstwo Finansów anulowało przetarg na videotolling na odcinach A4 Bielany Wrocławskie – Sośnica oraz A2 Konin – Stryków i rozpisało postępowanie na nowy system poboru opłat oparty na technologii geolokalizacji, który ma służyć m.in. na wybranych państwowych odcinkach autostrad. Sama prowizja dla operatorów nowego systemu ma wynieść nawet 14,4 mln zł rocznie. Kwota ta obejmuje prowizję dla dostawców kart flotowych
Na koncesyjnym odcinku A1 już co czwarty użytkownik
korzysta z videotollingu. Widać zatem wyraźnie, że ten rodzaj poboru opłat za korzystanie z płatnych odcinków autostrad zyskuje na popularności, a kierowcy się już do niego przyzwyczaili.
Tymczasem rząd szykuje likwidację bramek na państwowych autostradach, gdzie obecnie pobierane są opłaty w sposób manualny. Drogi te miał zostać objęte videotollingiem, jednak Ministerstwo Finansów zdecydowało się na na rozwój od zera nowego systemu na podstawie danych geolokalizacyjnych przekazywanych do Systemu Poboru Opłaty Elektronicznej KAS (e-Toll) z wykorzystaniem dostarczonej przez Krajową Administracją Skarbową bezpłatnej aplikacji na urządzenia mobilne.
Jednocześnie ma zostać wprowadzona możliwość manualnego uiszczania opłat za przejazd, np. dla osób, które nie posiadają smartfonów. Problemem będzie jednak egzekwowanie wywiązywania się z tego obowiązku przez kierowców. Nie wiadomo też ile będzie kosztować utrzymanie nowego systemu, natomiast sama prowizja dla firm obsługujących płatności ma kosztować ponad 14 mln zł rocznie. Jak wynika z Oceny Skutków Regulacji do projektu legislacji w sprawie nowego systemu, na tę kwotę złoży się prowizja od wydanych biletów autostradowych oraz dla dostawców kart flotowych.
Opcja wnoszenia opłaty poprzez zakup biletu w formie tradycyjnej, np. na stacjach paliw ma kosztować rocznie 5,8 mln zł. Kontrolę dokonania opłaty ma prowadzić Krajowa Administracja Skarbowa, Policja, Straż Graniczna oraz Inspekcja Transportu Drogowego. Za brak ważnego biletu będzie groziło 500 zł kary – opłaty dodatkowej wnoszonej w ciągu 14 dni na podobnych zasadach jak przy parkowaniu. Kierowca będzie mógł w ciągu 3 dni wykupić brakujący bilet, aby jej uniknąć.
MF zakłada, że na tego typu nowe działania kontrolne nie będzie dodatkowych środków, a ich realizowanie przez służby będzie odbywało się w ramach dotychczasowych obowiązków. Oznacza to, ze nie ma w planie zwiększenia liczby osób skierowanych do pracy na potrzeby tego typu kontroli. Jak wynika z danych zebranych przez Rynek Infrastruktury, przy takim założeniu system może być nieszczelny.
W GITD pracuje 152 inspektorów, którzy prowadzą kontrole elektronicznego poboru opłat. W 2019 r. na wszystkich kategoriach państwowych odcinków dróg płatnych inspektorzy przeprowadzili 3,82 mln kontroli mobilnych, a do końca III kwartału 2020 r. przeprowadzono 3,34 mln kontroli mobilnych. Należy jednak podkreślić, że GITD kontroluje przede wszystkim samochody ciężarowe, a nie osobowe, w tym na drogach ekspresowych, które są darmowe dla aut osobowych.
Prawo do przeprowadzania kontroli drogowej mają również funkcjonariusze Straży Granicznej, ale ich działalnością jest również zwalczanie nielegalnej migracji czy kontrola pobytu i zatrudnienia cudzoziemców. Kontroli na autostradach funkcjonariusz SG przeprowadzili nieco ponad 11,5 tys. w 2019 r. oraz ponad 5,7 tys. w 2020 r. (stan na 17 listopada).
Oznacza to, że nowe zadanie spadnie na barki Policji, która nie gromadzi danych na temat kontroli w podziale na poszczególne kategorie dróg. Z niedawnego badania firmy Telematics Technologies wynika, że o ile na A2 kontrole są dość częste, to już na A4 w województwie dolnośląskim patrole nie pokazują się regularnie.
- Nie oszukujmy się, że nowy system będzie szczelny. Można się spodziewać nie tylko dużej liczby reklamacji w związku z niedoskonałością danych opartych o GPS, ale również sporej grupy kierowców, którzy zachęceni brakiem realnej kontroli, będą jeździć na gapę okradając tym samym Państwo i uczciwych kierowców ze środków, które trafiłyby na dalszy rozwój sieci drogowej – mówi Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Ministerstwo Finansów powołuje się na przykład opłaty za parkowanie. Jak na ironię, to właśnie tam widać wyraźnie, że dopiero zautomatyzowane kontrole podobne do odrzuconego przez resort finansów videotollingu, spowodowały wzrost wykrywania „gapowiczów” i lawinowy przyrost wystawianych opłat karnych za brak biletu. W przypadku autostrad będzie niestety odwrotnie, bo sama Policja nie jest w stanie kontrolować setek tysięcy kierowców samochodów osobowych wjeżdżających na płatne odcinki państwowych autostrad po zlikwidowaniu bramek. System będzie dziurawy i trudno zrozumieć dlaczego Ministerstwo upiera się przy rozwiązaniu, przez które pieniądze będą nam przeciekać między palcami, zamiast skorzystać ze sprawdzonego i znanego już kierowcom na koncesjonowanych odcinkach autostrad videotollingu. Taki system byłby spójny dla całego kraju i dla wszystkich autostrad, a tak, w dalszym ciągu utrzymywać będziemy chaos rozwiązań, aż trzy różne rodzaje opłat – manualny i lokalizacyjny na państwowych autostradach oraz działający m.in. na odcinku A1 zarządzanym przez GTC videotolling – podkreśla Furgalski.