Komisja Kontroli Budżetowej Parlamentu Europejskiego sprawdzała, jak w Polsce wydaje się unijne pieniądze. Ale nie z kalkulatorem w ręku, lecz w roboczych butach. – To, co widzieliśmy napawa optymizmem – powiedziała Ingeborg Graessle, przewodnicząca komisji.
Słowa Ingeborg Graessle pełne były optymistycznych akcentów. Odnosiły się one głównie do zmian, jakie zaszły w Polsce od 2005 roku, czyli od pierwszej wizyty przewodniczącej w naszym kraju.
– Przez 13 lat od akcesu Polski do Unii Europejskiej, Polska zmieniła się nie do poznania. Wasz kraj jest w czołówce państw najlepiej wydających pieniądze pomocowe. To jest niezwykle budujące – mówiła dziennikarzom w Warszawie.
"Fantastyczna" komunikacja miejska
Kilkuosobowa komisja, w której znalazła się także europosłanka Julia Pitera, oglądała działania inwestycyjne i ich rezultaty w kilkunastu miejscach w kraju. Sporo czasu spędziła na Dolnym Śląsku, m.in. na wrocławskim lotnisku, oglądano też budowę drogi ekspresowej S8. Bardzo chwalono inwestycję w System Informacji Pasażerskiej, który działa we Wrocławiu i oczywiście został zrealizowany przy udziale unijnych środków.
Na temat zmian, jakie dokonały się w komunikacji miejskiej w Polsce pani Graessle powiedziała krótko: „to, co zrobiono w tym zakresie jest fantastyczne”. W ocenie nie znalazła się jednak uwaga, że pieniądze na transport miejski w takich sumach znalazły się do dyspozycji samorządów po tym, gdy udało się relokować je z kolei, która wydatkowała je dość opieszale. Komisja widziała zresztą tylko jedną kolejową inwestycję, zresztą również mocno opóźnioną w stosunku do pierwotnych planów.
– To bardzo budujące, że myśli się o budowie drugiego mostu i zwiększeniu przepustowości linii kolejowej. Przez ponad 70 lat tego mostu i toru nie było, teraz w końcu inwestycja ruszy, co przyniesie znaczną poprawę warunków przejazdu, znacznie skróci się czas jazdy – powiedziała przewodnicząca na temat
modernizacji linii kolejowej numer 8 między Warką a Radomiem. – Inwestycja ta spełnia wszystkie oczekiwane przez UE warunki. Jest ona bowiem bardzo potrzebna lokalnej społeczności, wpłynie pozytywnie na decyzje pasażerów o wyborze kolei jako środka transportu i będzie miała pozytywne skutki dla ekonomii i ekologii – dodała.
Pośpiech wrogiem dobrych inwestycji współfinansowanych z UE
Inge Graessle w kilku słowach odniosła się do sytuacji związanej z wydawanymi „na ostatnią” chwilę pieniędzmi. Taką sytuację mieliśmy w wielu polskich miastach (np. zakup tramwajów w Krakowie i Łodzi) i u przewoźników kolejowych (głównie w PKP Intercity), gdy okazało się, że na kilkanaście miesięcy przed końcem unijnej perspektywy (grudzień 2015) szybko trzeba skonsumować pieniądze na tabor.
– Sytuacje tego rodzaju nie powinny mieć miejsca. Krótki termin realizacji inwestycji prowokuje do szybkiego, niedokładnego działania, pojawia się długa lista problemów związanych z różnicą między oczekiwaniami użytkowników a wykonaną inwestycją. Popełnia się błędy, których nie ma czasu naprawić, a w końcu wykonawca ma nad głową terminy i nie dba już o jakość, ale o kalendarz. Widzieliśmy to w Hiszpanii, również w Polsce – powiedziała Inga Graessle.
Polska liderem wykorzystania unijnych pieniędzy
– Jeśli oczekują państwo informacji o skandalach, to niestety ich państwo nie usłyszycie – zwróciła się do dziennikarzy szefowa komisji. – Możemy porównać realizację inwestycji w innych państwach "nowej unii". Polska względem krajów takich jak Bułgaria, Rumunia, Słowenia czy Słowacja, jest znacznie lepiej przygotowana do absorpcji środków z UE. W tych krajach mamy do czynienia z permanentnymi problemami systemowymi. Ich instytucje, pomimo wieloletniej obecności w UE, nie są przygotowane do płynnej realizacji inwestycji, Polska pod tym względem jest wzorem – powiedziała przewodnicząca, dodając, że misją Komisji jest także przypomnienie polskiemu rządowi, że po 2020 roku zmienią się zasady przyznawania środków UE i polska gospodarka będzie musiała radzić sobie bez udziału tak dużych sum dofinansowania, z jakich korzysta obecnie.