– GDDKiA kilka lat temu stwierdziła, że „nie będzie jeleniem” i bardzo zaostrzyła stosunki z wykonawcami. Niestety jakiś czas potem te zasady przyjęły PKP PLK – wskazywał podczas Kongresu Infrastruktury Polskiej doradca dyrektora CUPT Przemysław Wróbel. Z dyskusji ekspertów wynika, że miedzy stronami kontraktu nie ma zaufania, stąd mniej lub bardziej formalne trzymanie się kryterium ceny. A kontrakty w Polsce wygrywają firmy z zagranicy...
– Nie spotkałem się z takim otwarciem rynku gdzie indziej w Europie. Chcieliśmy ostatnio wystartować w przetargu we Francji. Powiedziano nam, że nie ma przeszkód, mamy otwarty rynek. Ale... musimy mieć francuskich pracowników i francuskie referencje. W Paryżu trzeba mieć referencje paryskie! Tymczasem w Polsce jest multum "firm teczkowych" – wskazywał przedstawiciel firmy Keller w Polsce Tomasz Michalski.
Dlaczego tak się dzieje? Według dyskutantów ze strony wykonawców, którzy uczestniczyli w debacie dotyczącej relacji między stronami kontraktu, dlatego, że zamawiający nie patrzą na kontrakt jako współpracę.
– Chcielibyśmy ustawić relacje miedzy zamawiającym a wykonawcą tak, żeby PLK czy GDDKiA dbały o kondycje swoich partnerów na równi z dbaniem o budżet państwa – mówił Rafał Bałdys z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – Przecież pięciometrowa płachta min. Adamczyka, którą rozwinął w Sejmie, robi wrażenie, ale to są realne pieniądze, których nie ma na rynku. A mogłyby być...
Wtórowała mu Barbara Dzieciuchowicz, szefowa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. – Zdajemy sobie sprawę, że dla zamawiającego taki przetarg to też ryzyko. Stad się bierze fakt, że zamawiający boją się korzystać z ewentualnych mechanizmów, które komplikowałyby przetarg. Ale mimo wszystko, to oni powinni ponosić większość ryzyk – mówiła.
– Dokładnie tak jak wspomniała pani Dzieciuchowicz, Prawo zamówień publicznych nie jest złe, daje szereg instrumentów. Pamiętajmy, że w ostatnich latach liczba inwestycji, w których cena stanowiła jedyne kryterium spadła poniżej 10 proc. – mówiła dr Izabela Fundowicz z departamentu prawnego Urzędu Zamówień Publicznych. – Ale co z tego, jeśli pozostałymi kryteriami są zwykle termin i warunki gwarancji? – wskazywała od razu na fikcję kryteriów pozacenowych.
Zamawiający chcą się poprawić
Zamawiającym też mierna wartość kryteriów pozacenowych przeszkadza. I też narzekają. – Macie państwo racje. Cena i tak de facto miała wagę sto procent. Ale dziś nie tracimy energii na kryteria terminu i gwarancji, bo to bez sensu. Wszyscy deklarują to samo – mówił Grzegorz Muszyński, który jest odpowiedzialny w zarządzie PKP PLK za inwestycje. – Chcemy to zmienić. Na pewno pójdziemy w kryteria środowiskowe, interoperacyjności, itp. A przede wszystkim, jeśli kontrakt będzie źle zrealizowany, nie będziemy go brali pod uwagę, jako doświadczenie firmy – dodawał.
– Nasze umowy już są inne w stosunku do tych, które wcześniej obowiązywały. Dziś mamy możliwości by stosować „kamienie milowe”. Mamy możliwość pożegnania się z firmą, która nie realizuje kontraktu, albo przeciwnie, pomóc jej, gdy ma kłopoty. Nie musimy wyłącznie siedzieć, patrzeć i płakać. W dodatku najpewniej PKP PLK zostanie wpisane do Pzp jako zamawiający sektorowy, co da nam dużo więcej możliwości ogłaszania zamówień, np. dialog konkurencyjny – deklarował Muszyński.
W podobnym tonie wypowiadał się Jacek Bojarowicz, szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Przez dłuższy czas nie mogliśmy zapobiec temu, że firmy bez doświadczenia, korzystając z użyczonego potencjału, wygrywały przetargi. Dziś mamy pewność, że poważne firmy, przedstawiając ofertę, mają ja dobrze wyliczoną – wskazywał. Małym firmom przeszkadzają małe rzeczy
Warto jednak pamiętać, że bardzo często polskim podwykonawcom i firmom towarzyszącym kontraktom przeszkadzają rzeczy drobniejsze niż „wielkie” Pzp. – Jest sporo aktów prawnych niższej rangi, które nie pomagają – wskazał Andrzej Ptak, przewodniczący Stowarzyszenia Producentów Cementu. – Np. jest rozporządzenie ministra, które wskazuje jakie materiały mają być używane do produkcji betonu. Biorąc pod uwagę wiedzę, umiejętności, zaplecze laboratoryjne, jakimi dysponują producenci i zamawiający, to rozwiązanie archaiczne. Zabijające innowacje – nie mógł przeboleć. A Bałdys dopowiedział, że na prawników branża wydaje astronomiczną kwotę 200-300 mln zł rocznie...
– Cena? A choćby o usprawnienie procedury projektowej... Znam sytuacje, gdy duży projekt, poważnej firmy, utknął z powodu braku decyzji jednego specjalisty po stronie zamawiającego – wskazywała Renata Mordak z Multiconsult Polska. – Dlatego bywa, że duże firmy, z olbrzymim zapleczem, mogłyby złożyć bardzo korzystną ofertę, ale świadomie tego nie robią – dodawała.
Dlatego choć wiceprezes Muszyński prosił, by nie stosować prostego schematu „zły zamawiający – gnębieni wykonawcy”, sam deklarował poprawę po stronie swojej instytucji. – To mnie bardzo cieszy, bo decyzyjność PLK jest już legendarna. Na odpowiedzi czeka się trzy lata... – z przekąsem skomentował Bałdys.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.