Paweł Wrabec
Paweł Wrabec, "RynekInfrastruktury.pl": W jakiej kondycji znajduje się branża?
Jan Styliński, prezes PZPB: Można mówić o pewnej stabilizacji rynku, po kilku niezwykle ciężkich latach. Po rekordowym roku 2012 gdy liczba plajt firm budowlanych wzrosła o 100 proc., dynamika bankructw zaczęła powoli słabnąć. Według danych Euler Hermes w 2013 roku zbankrutowały 253 firmy ale były to mniejsze przedsiębiorstwa przeważnie działające na rynku lokalnym jako podwykonawcy.
Ci wyspecjalizowani w robotach „wykończeniowych” radzą sobie co raz lepiej, sprzyja im rok wyborczy, gdyż wiele samorządowców chce pochwalić się zakończonymi inwestycjami przed dniem wyborów samorządowych wyznaczonymi na 16 listopada.
Te większe firmy zapewne z nadzieją czekają na kolejną unijną perspektywę na lata 2014-2020?
Z nadzieją ale i z obawą, co podyktowane jest doświadczeniami z poprzedniej unijnej perspektywy, która zamiast przyczynić się do rozkwitu branży budownictwa infrastrukturalnego doprowadziła ją do ruiny. Mimo, że od 2008 roku na budowę stadionów, autostrad i dróg ekspresowych płynęły z Brukseli miliardy euro firmy budownictwa infrastrukturalnego na zawieranych kontraktach publicznych znacząco traciły.
Było to prostą konsekwencją bezpiecznej dla zamawiającego zasady, że jedynym kryterium wyboru wykonawcy jest najniższa cena. Na domiar złego kryterium najniższej ceny zastosowano przy projektowaniu, co skutkowało niską jakością projektów budowlanych. Potem wykonawcy byli zaskakiwani kosztami, których wcześniej nie byli w stanie przewidzieć i uwzględnić w składanych ofertach. Wszystkie ryzyka związane z realizacją zleceniodawcy przerzucali na wykonawców, co dzisiaj skutkuje wielomiliardowymi pozwami sądowymi.
No właśnie. Łączna wartość sądowych roszczeń przekracza 11 mld zł. Jak to wpływa na proces inwestycyjny w kontekście nadchodzącej perspektywy?
Dopóki te procesy się nie zakończą, firmy tak naprawdę nie wiedzą jakie poniosły przy budowie autostrad rzeczywiste koszty. Nie oczekuję by chciały one w większości przypadków ponownie angażować się w kolejne równie ryzykowne projekty. Sytuacja finansowa części z nich jest aż tak zła, że nie mają szansy uzyskania w banku kredytu obrotowego. Nawet jeśli zgodnie z tym co twierdzi GDDKiA, okaże się, że większość roszczeń zostanie odrzucona, to państwo i tak odniesie tylko pyrrusowe zwycięstwo.
Dlaczego pyrrusowe? Pieniądze w kasie państwa przecież zostaną, a tak długo oczekiwane autostrady udało się wreszcie zbudować.
Zbudowanie drogi lub mostu nie może być miarą sukcesu państwa należącego do Unii Europejskiej! Przecież realizacja inwestycji, w tym pozyskiwanie pozwoleń i decyzji środowiskowych według unijnych standardów jest procesem naturalnym, a nie jak u nas przysłowiową „drogą przez mękę”.
Politycy powinni wreszcie zdać sobie sprawę, że sukcesem nie jest sama budowa infrastruktury lecz powiązany z tymi wielkimi inwestycjami rozwój gospodarczy, w tym zaangażowanych w te inwestycje krajowych firm. Tej szansy nie zmarnowała np. Hiszpania, gdzie dzięki unijnym inwestycjom małe budowlane firmy rozwinęły się w silne koncerny, które teraz prowadzą ekspansję za granicą.
GDDKiA przekonuje, że większość roszczeń zostanie oddalonych. Jeśli faktycznie tak się stanie trzeba liczyć się z kolejną falą bankructw firm budowlanych, wzrostem bezrobocia i spadkiem dochodów z podatków. Dlatego w tej grze w ostatecznym rozrachunku nie ma i nie będzie wygranych
Jan Styliński będzie prelegentem podczas Kongresu Infrastruktury Polskiej 2014, który odędzie się w Krakowie 5 listopada. Z programem tego wydarzenia można się zapoznać tutaj.