Uczestnicy panelu – zarówno uczestniczący w przetargach jako wykonawcy, jak i zamawiający ich usługi – dyskutowali na temat braku dobrych praktyk w relacjach miedzy dwiema stronami inwestycji. Zwracali uwagę na to, że niedawna nowelizacja Prawa zamówień publicznych przyniosła dobre zmiany, np. zniesienie zakazu uczestniczenia w kolejnych przetargach kogoś kto wcześniej zapłacił karę, albo zaostrzenie warunków wydawania referencji, które z branżą nie były związane, ale ponieważ była to 39. nowelizacja, ustawę tak naprawdę należało napisać od nowa.
Praktyka to kłopot
– Problemem zresztą jest nie prawo, a praktyka. Często się zdarza, że ryzyka – również te związane z decyzjami administracyjnymi – są przerzucane na wykonawcę, choć to inwestor powinien wziąć je na siebie – tłumaczył Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag.
– O ile nie przywrócimy naturalnej potrzeby współpracy inwestora i wykonawcy w procesie inwestycyjnym, to nie rozwiążemy wielu problemów. Brak możliwości rozmowy na temat zdarzeń, które dzieją się już w czasie realizacji inwestycji, jest kłopotem – wskazywał prezes NDI Janusz Gajewski. Również jego przedmówca dostrzegał konieczność dania większej swobody wykonawcom. – Marzy my się składanie ofert wariantowych, czyli wykonawca nie tylko realizuje zastany projekt, kropka w kropkę robiony, tak jak życzy sobie inwestor, ale jeśli ma doświadczenie i pomysł na lepsze rozwiązanie, to mógłby je zaproponować i zastosować lepsze rozwiązanie – proponował Trojanowski.
Relacje inwestor – wykonawca podsumował Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – Są trudne, brakuje im zrozumienia i właściwie uznaje się, że stoją po dwóch stronach barykady – tłumaczył. – A przecież oni maja ten sam cel. Pewnie jednym z powodów jest oportunizm zamawiających, którzy często mają na względzie przede wszystkim własne bezpieczeństwo, a nie efekt inwestycji. A to przecież nie tak. Czy podpisanie umowy na budowę autostrady za 60-70 proc. kosztorysu, co zawsze ma swoje konsekwencje, np. polegające na oddaniu jej do użytku dwa lata później, nie generuje kosztów? Jeśli prawie się nie zdarza, że autostradę oddaje do użytku ten, kto podpisał umowę, to mamy systemowy problem – zwracał uwagę.
Cena problemem?
Dyskutujący pochylili się też nad stałym tematem narzekań wszystkich stron uczestniczących w publicznych przetargach, czyli kryterium najniższej ceny. – Wciąż jest dominujące, bo jest bezpieczne. Ale nie dla inwestora, tylko dla komisji przetargowej – zaznaczył Michał Jarczyński, prezes ENEA Operator. – Przecież nikt z nas, w codziennym postępowaniu nie kupuje usług intelektualnych kierując się najniższą ceną. A państwo tak właśnie robi. Stąd kłopoty z projektem, nadzorem, itp. – dodał Trojanowski.
– Dziś rzadko zdarza się, że cena to kryterium, które stanowi 100 proc. wartości oceny zamówienia. Ale przeważnie pozostałe kryteria mają niewielkie znaczenie i wykonawcy oferują na tyle podobne warunki, że de facto cena wciąż jest kluczowa – wskazywał z kolei doradca i wiceprezes ZDG TOR Adrian Furgalski. Dodawał jednak, że zmiany związane z nowelizacją Prawa zamówień publicznych poprawią sytuację – Dobrą praktyką jest to, że oferent musi udowodnić, że cena nie jest rażąco niska, i że wreszcie mniej więcej wiemy, co to znaczy „rażąco niska cena”, czyli że oferta o wartości ponad 30 proc niższej niż średnia ma być odrzucana – wyjaśniał.
Problematyka procesów inwestycyjnych będzie poruszana podczas II Kongresu Infrastruktury Polskiej, który odbędzie się 5 listopada br. w Krakowie. Więcej informacji wkrótce na stronie TOR Konferencje. Organizatorem jest Stowarzyszenie Inicjatywa dla Infrastruktury.