Ruch na Drodze nr 19 między Lublinem a Białymstokiem jest zbyt mały, by uzasadniał budowę Via Carpatii. Obawiam się, że idziemy tropem Hiszpanii, która przeinwestowała – mówi dr. Michał Wolański, specjalista ds. ekonomiki transportu.
Via Carpatia to planowana trasa łącząca Litwę, Polskę, Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Grecję. W Polsce znana pod numerem S19. To największy, obok CPK, projekt inwestycyjny PiS. W Polsce trasa będzie liczyła 700 kilometrów. Gotowych jest na razie 40, a w budowie i przetargach kolejne 130 kilometrów.
Rządzący podkreślają, że to niezwykle ważny projekt, który gwarantuje rozwój regionów wschodnich i łatwe połączenie z regionem. Ale eksperci nie są tak entuzjastyczni.
Warszawa blokuje rozwój na wschodzie
– Mam wątpliwości co do potrzeby budowy trasy S19 – mówi dr. Michał Wolański z Katedry Transportu Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, doradca z dziedziny transportu.
– Moim zdaniem regiony Białegostoku i Lublina zdecydowanie potrzebują połączeń z zachodnimi rynkami. W rozwoju tego kierunku główną barierą jest przejście przez Warszawę.
Ekspert wyjaśnia: Co prawda Lublin, Białystok, Olsztyn w ciągu góra trzech lat będą dobrze skomunikowane ze stolicą, ale by dotrzeć na zachód, ciężarówki wciąż muszą przebyć Warszawę. A stolica póki co nie ma obwodnicy. Ruch idzie przez miasto, w niektórych godzinach transport ciężarowy jest zakazany. Większość ciężarówek objeżdża Warszawę, na przykład drogą krajową nr 62. To duże utrudnienie dla tranzytu.
– Musimy spojrzeć też na elementy, które wpływają na atrakcyjność regionów. W ostatnich 10 latach firmy mogły wybierać między wieloma lokacjami, dostępność była zdecydowanie kluczowym czynnikiem przy wyborze lokalizacji firm. Teraz warunki się jednak zmieniły, bo polski rynek pracy jest mocno nasycony. W rozwoju regionów coraz większe znaczenie będzie miała siła robocza, coraz mniejszą – komunikacja. W Polsce pokutuje wiara, że jeśli budujesz gdzieś drogę, to przyciągnie ona masę nowych inwestorów i poprawi się jakość życia. Ale biorąc pod uwagę brak siły roboczej ta wiara może być zgubna – dodaje dr Wolański.
Via Baltica wystarczy?
Badania natężenia ruchu na Via Carpatii nie napawają optymizmem. Odcinek od Rzeszowa na południe, przez Krosno do granicy słowackiej ma większy ruch i jest bardziej obiecujący, bo łączy autostradę A4 z granicą. Spory ruch jest również między Lublinem i Rzeszowem. Najgorzej jest na odcinku Białystok – Lublin.
– Między Bielskiem Podlaskim a Kockiem notujemy ruch rzędu 6 tysięcy pojazdów na dobę, a w niektórych miejscach raptem 3,5 tysiąca. Generalnie wielkość ruchu na tym fragmencie waha się między trzema a pięcioma tysiącami pojazdów na dobę. To mniej, niż na drodze Płońsk – Toruń – Bydgoszcz, gdzie budowa ekspresówki nie jest planowana w dającej się przewidzieć przyszłości. Przyjęło się, że budowa drogi ekspresowej ma sens, jeśli częstotliwość ruchu przekracza 15 tysięcy pojazdów na dobę. DK nr 19 nijak nie spełnia tego parametru. W okolicach Lubartowa aż do Lublina notujemy co prawda bardzo duży ruch: rzędu 25 tysięcy pojazdów. To jednak ruch pojazdów do Lublina, a nie ruch tranzytowy – dodaje doktor Wolański.
Odcinek Sokółka – Wasiłków jest bardziej obiecujący, bo tam na dobę zanotowano od 14 do 16 tysięcy pojazdów. To ruch tranzytowy do Litwy. Jest jeden szkopuł. Tamtejszy ruch zostanie w dużym stopniu rozładowany przez Via Baltica, której budowa również się toczy. Via Carpatia może więc okazać się niepotrzebna. Lepiej postawić na transport publiczny
– Warto też pamiętać, że każda inwestycja drogowa przynosi korzyści, ale też koszta. W Polsce nie jesteśmy w pełni świadomi kosztów konstrukcji dróg. Budujemy dużo, ale w przyszłości będziemy je musieli utrzymać własnym nakładem sił. Nie mam pewności, że bilans korzyści i kosztów z ich budowy będzie wychodził na plus. Oczywiście istnieje w ekonomii zjawisko indukcji ruchu – im więcej dróg budujesz, tym bardziej zwiększy się liczba pojazdów. Powinniśmy sobie jednak zadać pytanie: czy na zależy nam na pobudzaniu ruchu samochodowego?
Ekspert dodaje: Jeśli chcemy usprawnić dostępność wschodniej Polski, czasami lepiej byłoby zainwestować w transport publiczny – autobusy, które dowiozą siłę roboczą z najmniejszych miejscowości do miast. Dobrym rozwiązaniem jest też pociąg do prawie każdej miejscowości. Tymczasem w małych miejscowościach, zwłaszcza w woj. warmińsko – mazurskim, mamy albo małą częstotliwość pociągów, albo zupełny bak połączeń. W okolicach Olsztyna, czy na Podkarpaciu PKP PLK zainwestowało w nowe linie kolejowe. Tyle tylko, że dzisiaj jeżdżą tam po cztery pociągi dziennie.
– Wiara, że tylko ekspresówka pomoże w rozwoju regionu, jest zgubna. Obawiam się, że idziemy tropem Hiszpanii, która przeinwestowała – wyjaśnia Michał Wolański.
Efekt? Dziś Hiszpanie mają autostrady, po których zamiast samochodów hula wiatr. Istnieje ryzyko, że Via Carpatia podzieli ich los.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.