Rynek Infrastruktury
Zależność liczby wypadków od stanu inżynieryjnego dróg znają doskonale Szwedzi, którzy od kilkunastu lat realizują program bezpieczeństwa drogowego pod nazwą Wizja Zero. Ta przegłosowana w 1997 roku przez parlament inicjatywa zakłada całkowite wyeliminowanie ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych. Jest to projekt niezwykle ambitny i nowatorski, a jego założenia w znacznym stopniu odbiegają od dzisiejszych wyobrażeń o organizacji ruchu drogowego.
Zgodnie z programem liczba ofiar wypadków drogowych ma spaść do zera. Kiedy to się stanie, nawet twórcy programu dokładnie nie wiedzą, ale zakładają, że już do 2020 roku liczba śmiertelnych ofiar na drogach nie przekroczy 220. W 2011 roku na szwedzkich drogach straciło życie 350 osób, a w tym samym czasie w Polsce – około 4,5 tys. ludzkich istnień. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wyraźną różnicę w liczbie ludności (9 do 38 mln), to i jak ta statystyka zdecydowanie wypada na korzyść Skandynawów.
W praktyce Wizja Zero polega więc na przeniesieniu odpowiedzialności za bezpieczeństwo na drogach z kierowców na państwo i jego organy. Powinny one tak organizować ruch, aby do wypadków nie dochodziło. Stąd tak dużą wagę przykłada się do remontowania dróg, ponieważ – jak wykazują niektóre badania – dobra nawierzchnia może zmniejszyć liczbę ofiar wypadków drogowych nawet o 40 procent.
Natomiast rozdzielanie przeciwległych pasów ruchu, na przykład barierami linowymi, jak również budowanie dróg jednokierunkowych, ogranicza wyprzedzanie w miejscach niebezpiecznych oraz praktycznie eliminuje możliwość zderzenia czołowego.
Cały ten program uzupełniają kamery i fotoradary, a w konsekwencji – niebotyczne kary za przekraczanie prędkości lub inne drogowe przewinienia. W Polsce te kary nadal nie są zbyt uciążliwe. W Szwecji mogą boleśnie uderzyć po kieszeni.
Kategoria przekroczenia prędkości od 1 do 10 km przewiduje na drogach, na których obowiązują maksymalne szybkości 30 lub 50 km na godzinę, mandat w wysokości równej 822 zł. Ale za przekroczenie dozwolonej prędkości o 36 do 50 km na godzinę płaci się już 1640 zł, a każdy następny kilometr na godzinę więcej to spotkanie z prokuratorem i ewentualnie sądem.