Łódzki Zarząd Dróg i Transportu podsumował pierwszy niepełny kwartał obowiązywania zakazu tranzytu samochodów ciężarowych przez terytorium miasta. Według przedstawicieli ZDiT dzięki zakazowi udało się znacząco ograniczyć liczbę ciężkich pojazdów na łódzkich ulicach, a tym samym poprawić płynność ruchu. Wbrew początkowym obawom, nie doszło też do gwałtownego wzrostu liczby ciężarówek na alternatywnej DK71.
Zakaz wprowadzono
17 października ubiegłego roku – ponad 2 tygodnie po tym, jak pierwszego dnia miesiąca odcinek A1 Stryków – Tuszyn został objęty poborem opłat ViaToll od samochodów o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 12 ton. – Badania pokazują 20-30 – procentowy spadek udziału pojazdów ciężarowych w ruchu nie w stosunku do stanu sprzed otwarcia odcinka autostrady A1 Stryków – Tuszyn, ale sprzed wprowadzenia zakazu tranzytu TIRów. Pokazuje to, że po wprowadzeniu opłaty ViaToll ruch ciężarowy korzystał z dróg zarządzanych przez miasto – podkreśla rzecznik Zarządu Dróg i Transportu Tomasz Andrzejewski.
Miasto to nie miejsce dla TIRów
Badania natężenia ruchu były prowadzone przed i po 17 października w kilku rejonach Łodzi, głównie przy wjazdach do miasta. – Samochodów ciężarowych było tam najwięcej – wyjaśnia Michał Gogolewski ze ZDiT. Strumień pojazdów był rejestrowany na wideo, a następnie pracownicy Zarządu zliczali ciężarówki na nagraniu. – Wyniki pokazują, że po wprowadzeniu zakazu tranzytu w niektórych lokalizacjach ruch ciężarówek spadł o blisko jedną trzecią. Największy spadek nastąpił na skrzyżowaniu Inflancka-Strykowska (DK72, DK14) oraz al. Włókniarzy (DK91) – Limanowskiego (DK72) – dodaje Gogolewski.
Według oficjalnych statystyk nie ma problemów z przestrzeganiem zakazu. Z informacji, jakie ZDiT otrzymuje z Komendy Miejskiej Policji i Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego, wynika, że przez cały okres obowiązywania zakazu wystawiono 10 mandatów karnych dla łamiących go kierowców. Podstawą kontroli jest list przewozowy z zaznaczonym miejscem załadunku i rozładunku (jedno z nich musi znajdować się na terenie Łodzi).
Przyczyny, dla których władze Łodzi chciały pozbyć się jadących tranzytem ciężarówek ze swoich ulic, łatwo zrozumieć. – Samochody ciężarowe w ruchu miejskim są szczególnie uciążliwe ze względu na duże straty czasu przy ruszaniu na skrzyżowaniach, zwłaszcza na spadkach i wzniesieniach. Specyfika miejskiej sieci drogowej wymaga z kolei częstych zatrzymań i przyspieszeń. Nawet ograniczenie o 30% przyniosło więc wymierne korzyści w płynności ruchu – argumentuje Gogolewski.
Na DK71 raczej spokojnie
Inną perspektywę mają jednak władze gmin na trasie DK71. Jest ona jedyną po wprowadzeniu zakazu bezpłatną alternatywą dla odcinka A1 Stryków – Tuszyn. Samorządy gmin aglomeracji
spodziewały się, że decyzja władz Łodzi spowoduje zwiększenie ruchu na ich terenie. Podobne zastrzeżenia wysuwała też Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. – Istnieje ryzyko, że w przypadku wprowadzenia ograniczenia ruchu ciężkiego na terenie Łodzi zwiększy się liczba pojazdów ciężarowych w ruchu lokalnym (np. w relacjach Ozorków – Pabianice, Łęczyca – Łask) na drogach nr 71 i 72 w Zgierzu, Aleksandrowie Łódzkim, Konstantynowie Łódzkim i Pabianicach – mówił jeszcze na początku października
rzecznik GDDKiA Jan Krynicki.
Czy tamte obawy się potwierdziły? – Ruch TIRów po wprowadzeniu zakazu zwiększył się, jednak nie na tyle, by stanowiło to znaczne utrudnienia w ruchu. Mieszkańcy nie składają zażaleń – informuje Agata Kowalska z Urzędu Miasta Aleksandrów Łódzki. Jak ocenia, skala problemu jest o wiele mniejsza, niż przed otwarciem autostrady A1. Samorządowcy ościennych gmin wspólnie kierowali pisma zarówno do GDDKiA, jak i Zarządu Dróg w Łodzi. Rozmowy trwały. jednak na razie samorządowcy są w stanie czuwania, bo wielkiego problemu nie ma – dodaje.
Aneta Klimek z pabianickiego UM twierdzi nawet, że na odcinku DK71 przebiegającym przez Pabianice zwiększonego ruchu pojazdów o DMC powyżej 12 ton po wprowadzeniu zakazu przejazdu przez Łódź w ogóle nie zauważono. – W związku z tym samorząd Pabianic nie kierował żadnych wniosków do Urzędu Miasta Łodzi w zakresie zmiany czy też modyfikacji wprowadzonych ograniczeń – podkreśla. Według Gogolewskiego uwag ani informacji o problemach nie zgłaszają także władze pozostałych podłódzkich gmin ani GDDKiA.