Rynek Infrastruktury
Według towarzystwa Euler Hermes , w ubiegłym roku upadły 273 firmy budowlane, czyli niemal dwa razy więcej niż rok wcześniej i siedem razy więcej niż pięć lat temu. Co więcej, sukces negocjacji o unijny budżet i przyznanie Polsce 73 mld euro na politykę spójności nie przyspieszy realizacji nowych inwestycji. Pierwsze przetargi w nowej perspektywie będą ogłoszone w połowie tego roku.
Jeżeli przetargi będą ogłaszane od połowy 2013 roku, to budowy ruszą w połowie 2014 roku. Jak pisze „Dziennik Gazeta Prawna”, efektem tego może być ogłoszenie upadłości przez kolejne 300 przedsiębiorstw oraz utrata pracy przez 100 tys. osób.
Podczas gdy w 2000 roku kryzys spowodował brak zleceń, obecnie to nadmiar pieniędzy doprowadził do złej sytuacji branży. Prezesi spółek uważają, że kumulacja inwestycji doprowadziła do znacznego wzrostu cen materiałów budowlanych, co z kolei sprawiło, że wiele kontraktów nie było już rentownych. Co więcej, większość przetargów jest rozstrzygana na podstawie kryterium najniższej ceny, co zmusza firmy do ostrej konkurencji.
Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa uważa, że w Polsce nie buduje się ani drożej, ani szybciej, ani lepiej niż w Europie, jednak tylko w Polsce giną pieniądze. – Kasy nie ma ani u wykonawców, ani u poddostawców, ani u inwestora. Na Zachodzie dzięki boomowi autostradowemu firmy budowlane się rozwinęły, ale w Polsce system nie działa – mówi „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Michałowski.
Lech Witecki, szef GDDKiA odpiera ataki wykonawców mówiąc, że problemy wynikają ze złego zarządzania kontraktami, a nie ze zbyt niskiej ich wartości. Według niego brakuje także eliminowania czynników ryzyka oraz pilnowania jakości. Natomiast za błędy wytykane przez inwestora muszą płacić wykonawcy, przez co pomniejsza się ich zysk.
Witecki uważa, że kondycję branży może poprawić optymalizacja kosztów zarządczych, rzetelny dobór partnerów konsorcjum, a także skuteczna kontrola jakości przez wykonawcę. Jednak firmy budowlane mówią, że część winy za upadek branży spoczywa na inwestorze. Spółki narzekają na brak dialogi konkurencyjnego, nieuwzględnianie roszczeń wykonawców oraz kurczowe trzymanie się przez GDDKiA projektu.
Jak twierdzą wykonawcy, często projekty GDDKiA wymagały poprawek, a zamawiający nie chciał dopłacać za de facto swoje niedociągnięcia. Co więcej, dokumenty trafiały do firm z dużym opóźnieniem, co groziło niedotrzymaniem terminów zakończenia realizacji inwestycji.
Wykonawcy dodają, że GDDKiA boi się samodzielnie podejmować decyzje, między innymi w zakresie poprawek w projekcie w regionalnych oddziałach. Kolejnym problemem jest brak indeksacji cen materiałów budowlanych. W 2012 roku ceny asfaltu wzrosły o 42 procent, z kolei GDDKiA zgodziła się na indeksację do 1 procenta.
„Dziennik Gazeta Prawna” pisze, że przy realizacji inwestycji w ramach przyszłej perspektywy unijnej Polska będzie mieć te same problemy, co do tej pory. GDDKiA nie zamierza zrezygnować z kryterium najniższej ceny, tłumacząc, że pozwala to walczyć ze zmowami cenowymi. Wykonawcy uważają, że kontynuacja tego procederu zakończy się kolejną falą upadłości.