Czy potencjał rynku odpowiada skali inwestycji?

– Projektujemy dokumentację na ponad 2500 km. Mamy w realizacji 116 zadań, a w przetargu ponad 300 na łącznie ponad 55 mld złotych – informuje o planach największego inwestora publicznego Tomasz Żuchowski, pełniący obowiązki Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad. Zwykle to wykonawcy zastanawiają się czy będą mieli odpowiednią ilość zleceń. Tym razem przedstawiciel inwestora stawia pytanie czy rąk do pracy nie zabranie.

Więcej pieniędzy nie znaczy więcej chętnych do pracy

– Trzeba zrewidować rzeczywistość. Bez względu na to, ile zapłacimy, nie ma chęci, żeby ludzie pracowali w weekendy na dwie zmiany. Na budowach po godz. 17 nie ma już żadnych ludzi. To jest kwestia kluczowa – mówił podczas X Kongresu Infrastruktury Polskiej Tomasz Żuchowski. Obecna sytuacja na rynku, jego zdaniem, jest zupełnie inna niż ta, z którą mieliśmy do czynienia przed Euro 2012, kiedy – o ile znalazły się dodatkowe pieniądze – ludzie byli chętni do pracy także w niedzielę.

Według szefa GDDKiA, dziś kluczowa jest odpowiedź na pytanie jaka jest relacja popytu do podaży? – Każdy z nas może powiedzieć, że jest szczupły, mądry i zna pięć języków. W rzeczywistości jednak jest z tym różnie – zaważa Tomasz Żuchowski.

Mówiąc o planach inwestycyjnych w infrastrukturze, na plany inwestora drogowego trzeba jeszcze nałożyć inwestycje kolejowe. – Ostatnio odblokowano KPO, to są w przypadku PLK inwestycje o wartości 11 mld złotych – zauważyła Emilia Szkudlarz, dyrektor biura strategii PKP PLK. – Na 2,8 mld złotych ogłoszono już przetargi, a planowane są jeszcze na 8,2 mld złotych. Łączna wartość tegorocznych przetargów PLK szacowana jest na kilkanaście mld złotych – przekazała przedstawicielka PKP PLK.

Mowa tu o dostosowaniu korytarzy transportowych do sieci TENT, rozbudowie kolei aglomeracyjnych, czy poprawie dostępności do portów. Do tego dochodzi Kolej Plus (36 projektów) czy program przystankowy.
– To są inwestycje, które mam nadzieję spowodują, że będą same górki a nie dołki – zaznaczyła Emilia Szkudlarz.

Jak zlikwidować „górki” i „dołki” w inwestycjach

Wspomniane „górki” i „dołki” na rynku to wynik silnego powiązania rynku budowlanego z inwestycjami publicznymi. – Polski rynek charakteryzuje się dużym współczynnikiem korelacji pomiędzy zamówieniami publicznymi a siłą wykonawczą. De facto tylko 20 proc. całego sektora stanowią inwestycje prywatne. Jeśli tych inwestycji publicznych nie ma, albo jest ich zbyt mało, to automatycznie mamy pewnego rodzaju tąpnięcia – zauważa Tomasz Żuchowski. – W dobrze rozwiniętej strukturze dobrze jest jak ten stosunek wynosi 40 do 60 proc. – dodaje.

Jak wyliczył, cały sektor zamówień na roboty budowlane, patrząc z perspektywy ostatnich lat, wynosił 250 mld złotych. – Ważne jest, aby sektor drogowy czy kolejowy, ale co istotne także samorządowy, bardzo rozdrobniony, po pierwsze miał wspólny szymel kontraktowania. Po drugie, ważne jest przygotowanie racjonalnego planu zamówień publicznych na perspektywę 10 lat., żeby, na ile jest to możliwe, skorelować popyt z podażą – podsumował Tomasz Żuchowski.