Ludmil Ludmil
Oficjalna zapowiedź powołania do życia polsko-chińskiego funduszu dysponującego kapitałem w wysokości 10 miliardów dolarów padła w kwietniu tego roku. Wówczas premierzy Polski i Chin bardzo entuzjastycznie mówili o możliwościach zacieśnienia współpracy. Wykonawcy spoglądają na te plany z lekkim sceptycyzmem. - O polsko-chińskiej inicjatywie mówi się od dawna. Ale fundusz cały czas nie powstał. Pamiętajmy, że każdy rynek powinien być otwarty dla uczciwej konkurencji. Jeśli chińskie firmy chcą zainwestować pieniądze w Polsce to nie widzę problemu, nie wiem tylko w jaki sposób wyobrażają sobie one preferencje inwestycji – powiedział Dariusz Blocher, dodając, że jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się PPP. - W przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia z nieuczciwą konkurencją. Jesteśmy gotowi skorzystać z tych środków, chcemy jednak wiedzieć na jakich zasadach miałyby być rozdystrybuowane – stwierdził szef Budimeksu.
Niedawno firma Shanghai Urban Construction Group zapowiedziała, że jeszcze w tym roku zajmie się działalnością na polskim rynku budowlanym. Nie wyklucza inwestycji w polską spółkę i realizacji prac ziemnych. Jednak zdaniem Blochera rzeczywiste zainteresowanie chińskich firm budowlanych polskich rynkiem nie jest duże. – Chiny walczą raczej o przejęcie poszczególnych sektorów, a nie o konkretne inwestycje. Nie widzę dla nich benefitu z posiadania firmy budowlanej w Polsce, nie wiem co mogliby z tego mieć – uważa Blocher, dodając, że czym innym byłby zakup takiej firmy jak KGHM, lub innego podmiotu inwestycyjnego, posiadającego zasoby i umożliwiającego ekspansję.
- Chiny to potężny kraj, posiadający fundusze na inwestycję właściwie wszędzie na świecie. Obecnie bardzo dużo inwestują, ale robią to bardzo rozsądnie, czego przykładem jest COVEC. W trakcie słynnego kontraktu na A2 Chińczycy udowodnili, że nie będą robić wszystkiego za wszelką cenę, kiedy okazało się, że koszty projektu są znacznie wyższe niż szacowano po prostu się wycofali – podkreślił szef Budimeksu.