Polscy przewoźnicy będą mogli wjeżdżać na terytorium Białorusi i opuszczać ten kraj przez „dowolne przejście towarowe, ale tylko na białorusko-polskim odcinku granicy” – podało białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W praktyce to tylko jedno przejście.
To odpowiedź strony białoruskiej na zamknięcie przejścia granicznego w Bobrownikach.
Przypomnijmy, decyzję o zamknięciu granicy w tym miejscu
przekazał minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński 9 lutego. Nie tłumaczył w szczegółach swojej decyzji, jednak jako powód podano m.in. względy bezpieczeństwa. Decyzja zapadła po informacji o skazaniu dziennikarza i działacza mniejszości polskiej na Białorusi Andrzeja Poczobuta.
W piątek 17 lutego białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że w „cywilizowany sposób” poinformowało polskiego chargé d'aRIffaires na Białorusi – Krzysztofa Ożannę o swojej reakcji na „nieludzką jednostronną decyzję rządu M. Morawieckiego o zamknięciu ruchu na przejściu granicznym Bobrowniki”.
„Zmieniliśmy sposób poruszania się polskich przewoźników towarowych. Od teraz będą mogli wjeżdżać na terytorium Republiki Białoruś i opuszczać je przez dowolne przejście towarowe, ale tylko na białorusko-polskim odcinku granicy” – podał białoruski resort spraw zagranicznych.
W praktyce oznacza to możliwość korzystania tylko z jednego dostępnego obecnie przejścia w Kukurykach.
„Odpowiedzialność za pogorszenie warunków funkcjonowania przewoźników spoczywa na inicjatorze działań ograniczających, czyli na obecnym rządzie RP” – wskazują Białorusini.
Poinformowano także, że kadra Konsulatu Generalnego RP w Grodnie zostanie zrównana ilościowo z liczbą pracowników Konsulatu Generalnego Białorusi w Białymstoku. Strona białoruska uznała także za bezzasadne funkcjonowanie na jej terytorium oficera łącznikowego polskiej Straży Granicznej. „Daliśmy mu szansę, ale zamiast budować mosty i pomagać w rozwiązywaniu problematycznych kwestii, w tym dla polskich przewoźników, w rzeczywistości jego działalność została skierowana w przeciwnym kierunku” – pisze białoruski MSZ.