Ostatnie miesiące dla budowlanki nie były dobre, ale widać szansę na ożywienie. Odchodzący rząd zdążył z waloryzacją a w nowym pokładane są nadzieje na odblokowanie KPO i przyspieszenie realizacji inwestycji. Póki co na rynku widać jednak narastającą wojnę cenową i ciągle silne odziaływanie presji inflacyjnej. O tym jak w obecnej sytuacji odnajduje się STRABAG, rozmawiamy z Wojciechem Trojanowskim, członkiem zarządu spółki.
Łukasz Malinowski, Rynek Infrastruktury: Jak na pod koniec obecnego roku, i to na etapie zmiany władzy w państwie, wygląda sytuacja sektora budowlanego?
Wojciech Trojanowski, członek zarządu STRABAG: Dane statystyczne pokazują, że cały sektor budowlany, w ciągu ostatnich dwóch kwartałach odnotował spadek produkcji, czego przyczyną jest załamanie na rynku mieszkaniowym związane z mniejszą dostępnością kredytów oraz wzrostem cen materiałów budowlanych. Co niezwykle istotne, towarzyszy temu duża niepewność gospodarcza, związana m.in. z brakiem stabilnego finansowania i ograniczeniem wielu inwestycji publicznych współfinansowanych ze środków unijnych, co szczególnie jest widoczne na kolei. Do tego dochodzi ograniczenie inwestycji przez podmioty prywatne. Tegoroczny sezon budowlany na wielu kontraktach nie będzie więc w pełni wykorzystany.
Jakie są wasze oczekiwania wobec nowego rządu?
Z wielką nadzieją i optymizmem patrzymy na powrót możliwości finansowania ze źródeł europejskich kolejnych projektów, nie tylko w budownictwie infrastrukturalnym, ale również w budownictwie kubaturowym. Jesteśmy dużym krajem unijnym z dużym rynkiem zbytu. Co do zasady, jest to więc dobre miejsce dla inwestycji, natomiast w wielu aspektach klimat do inwestowania w ostatnich latach nie był oceniany dobrze. Miała na to wpływ polityka pieniężna, nieprzewidywalność stóp procentowych czy inflacji. To przekładało się także na kurs walutowy. Istotnym tematem było również funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Na końcu trzeba pamiętać, że jesteśmy blisko wojny w Ukrainie, która ma duży wpływ na globalne decyzje inwestycyjne. Samo zniknięcie niepewności co do funduszy unijnych, nie tylko KPO, ale i Funduszu Spójności, w dłuższym horyzoncie czasowym, wpłynie pozytywnie na decyzje podmiotów prywatnych. Poza tym, inwestycje w Polsce mają szanse być tańsze, jeśli mówimy o możliwym spadku inflacji, silniejszym złotym i trwalszych fundamentach gospodarczych. Nie powinniśmy jedynie zakładać, że środki unijne i inwestycje publiczne są trwałym fundamentem naszego dobrobytu. Dużo ważniejsze powinny być inwestycje prywatne. Wpływ pośredni odblokowania funduszy europejskich jest jednak bardzo istotny.
Dla całego budownictwa ważna jest stabilność i kontynuacja procesu inwestycyjnego. Kontrakty, na których pracujemy, to nie są projekty jednoroczne. Sytuacja, z którą mamy obecnie do czynienia doprowadzi do kumulacji projektów w kolejnych latach, a to nie będzie korzystne dla branży i będzie prowadzić do wzrostu kosztów i ostrej konkurencji o już ograniczone zasoby.
Zależy nam przecież na stałym zwiększeniu udziału inwestycji w produkcie krajowym brutto, gdyż z tego żyje cała gospodarka, z tego żyje budownictwo i dzięki temu będziemy mogli tworzyć bardziej produktywne miejsca pracy. A to musi się wydarzyć ze względu na naszą sytuację demograficzną. Rosnącą konkurencję na rynku i dość agresywne ofertowanie przez niektóre firmy widzimy już dzisiaj.
W pełni się z tym zgadzam – widać ostrą konkurencję cenową. W każdym postępowaniu na realizację kontraktów drogowych pojawia się nawet kilkanaście ofert. Mam nadzieję, że wszyscy nasi konkurenci biorą pod uwagę warunki makroekonomiczne, w jakich te kontrakty będą realizowane. Mówię tu przede wszystkim o zamówieniach, w ramach których pierwsze prace budowlane rozpoczną się za około 2 lat, a będą realizowane przez okres od 4 do 5 lat. Przewidywanie wysokości kosztów jest w tej chwili naprawdę bardzo trudne. Przestrzegam więc przed takim postępowaniem.
Może część oferentów liczy na to, że później takie kontrakty uda się zwaloryzować?
O ile w sytuacji wybuchu wojny na Ukrainie można było potraktować zaistniałe warunki jako wyjątkowe i podejmować dialog pomiędzy zamawiającym a wykonawcą, tak w przypadku nowych kontraktów wykonawcy posiadają wiedzę o obecnej sytuacji na rynku. Znają już niestabilność cen, trudno będzie więc znaleźć argumenty, by reguły waloryzacyjne zmieniać. Wszyscy zakładamy optymistyczny scenariusz zakończenia wojny w Ukrainie, a to oznacza również ogromny popyt na usługi budowlane przy odbudowie tego kraju. Pewnie część pracowników wyjedzie, część firm przeniesie swoje zasoby, a producenci materiałów budowlanych będą mieli bardzo duży rynek zbytu. To nie pozostanie bez wpływu na rynek w Polsce. My nie zamierzamy więc składać bardzo agresywnych ofert. Uważamy, że umowy wieloletnie, które mamy, nie pozwalają na niższy poziom cenowy, który można będzie sobie później „odbić”.
Będziemy jeszcze przez kilka lat żyli w środowisku podwyższonej inflacji, a myślę, że jeśli chodzi o czynniki produkcji, może być to trend stały. Transformacja energetyczna będzie cały czas wymagała nakładów. Podobnie będzie z paliwami. Dostępność kadry jest raczej mniejsza niż większa. Mam nadzieję, że wszyscy oferenci biorą to pod uwagę.
Jak wygląda kwestia wzrostu cen materiałów? Czy sytuacja się ustabilizowała, ale na poziomie wyższym niż ten, który mieliśmy jeszcze przed wojną na Ukrainie?
Na razie nie widzimy dużego wzrostu cen po tym, jakie miały miejsce w ubiegłym roku. Wiadomo, że część projektów została odłożona o kilka kwartałów, więc obecnie popyt jest mniejszy. Od drugiego kwartału przyszłego roku spodziewam się jednak dalszego wzrostu kosztów związanych z ogólną sytuacją gospodarczą. Aktualnie polska gospodarka jest w recesji. Wszyscy mówią, że to powinno się odwrócić w drugim kwartale 2024 r. Zakładam, że ruszy również budownictwo infrastrukturalne. Obawiamy się trochę wstrzymania przetargów na rynku samorządowym. Zawsze okres w trakcie wyborów samorządowych i po nich nie sprzyja ogłaszaniu nowych postępowań, a jeśli dołożymy do tego niepewność związaną ze środkami europejskimi, nie tylko z KPO, ale i z programów operacyjnych, drugi kwartał w kontekście zamówień samorządowych może jeszcze być pewną luką w przetargach. Zakładam, że później jednak ruszy i ten segment rynku. Myślę, że ceny materiałów będą zatem rosły.
Rozumiem, że cały czas problemem pozostają rosnące ceny asfaltu.
W tej chwili ceny asfaltu są wyższe niż proponowane nam przez producentów oferty terminowe na lata 2024-2025. To oznaczałoby, że w przyszłości ceny powinny spadać, ale wiadomo, że są one pochodną cen ropy naftowej, kursu dolara, ale też popytu. U nas asfalt jest drogi, w dużej części sezonu był droższy niż w innych krajach. Teraz nastąpiła stabilizacja na poziomie ok. 2600 zł za asfalt bazowy, a kiedyś cena na poziomie 2000 zł wydawała się już bardzo wysoka. Do takich cen na razie powrotu nie ma – nie wiem, co musiałoby się stać, by spadek był aż tak znaczący. Patrząc na prognozy cen ropy, widzimy, że niepewność pozostanie na wysokim poziomie.
Rząd poinformował, że przyjął zmiany w Rządowym Programie Budowy Dróg Krajowych do 2030 r. i zwiększy finansowanie inwestycji. Czy to dobra decyzja?
Uważamy tę decyzję za bardzo dobre posunięcie. Cieszymy się, że obietnica zostanie zrealizowana. Takich wydarzeń jak wybuch wojny nikt nie mógł przewidzieć. Widzimy, jak niestabilna jest gospodarka światowa, jestem więc zdania, że być może limity waloryzacyjne powinny być jeszcze większe, ale to krok we właściwym kierunku. Nawet pozornie lokalne kontrakty drogowe są mocno uzależnione od światowych trendów. O ile przez półtora roku mieliśmy do czynienia z jedną wojną, teraz trwają już dwie. Nie wiadomo, jak wpłynie to na ceny ropy naftowej w najbliższych tygodniach i miesiącach. Według mnie w niektórych obszarach, np. asfaltu, warunki waloryzacyjne powinny nie mieć limitu. Nikt nie ma bowiem wpływu na jego cenę. Ryzyko przyszłych cen asfaltu de facto jest ryzykiem użytkownika drogi, a więc skarbu państwa, który zarządza infrastrukturą. Szczególnie w przypadku zamówień w systemie „projektuj i buduj”, nie jesteśmy w stanie zarządzać ryzykiem, bo nie jesteśmy w stanie zawrzeć kontraktów terminowych na dostawy asfaltu na kilka lat do przodu.
W jakich branżach, poza tymi, w których jest już obecny, STRABAG chciałby się rozwijać w najbliższych latach?
STRABAG SE ogłosił zaangażowanie kapitałowe na poziomie 100 mln euro w budowę magazynów energii. Chcemy pomóc naszym klientom w transformacji energetycznej. Cały czas mówimy też o nowych technologiach w budownictwie drogowym, np. o obniżeniu temperatury produkcji mas bitumicznych. Ważnym tematem pozostaje też korzystanie z materiałów lokalnych, co pomaga w redukcji kosztów logistyki i transportu. Inicjatyw w tym zakresie jest dużo, a my z każdym chętnie o tym rozmawiamy. Na bieżąco wdrażamy też własne rozwiązania oparte o bazy danych, które pomagają lepiej zarządzać budową.
Realizujemy także kontrakty związane z infrastrukturą obronną – zarówno bezpośrednio dla struktur NATO, jak i dla spółek podległych Ministerstwu Obrony Narodowej. Wiemy, że także w kolejnych latach będzie to znacząca część rynku budowlanego. Staramy się być obecni na tym rynku zarówno w zakresie budownictwa infrastrukturalnego, jak i ogólnego.
Jaki zatem będzie najbliższy rok dla budowlanki?
Wybiegając w przyszłość, mimo wszystko ciągle jestem optymistą – zarówno dla całej branży jak i dla STRABAG. Zakładam, że w drugim kwartale przyszłego roku, wraz z nowym sezonem budowlanym, skończy się okres spadków i zacznie się poprawa na rynku. STRABAG ma portfel zleceń na poziomie 8 mld PLN, właściwie we wszystkich segmentach budownictwa, w których działamy. Ostatnio udało się nam też podpisać kontrakt na zadnie kolejowe z PKP PLK, co przynajmniej daje nadzieję na prace dla zespołu kolejowego, ale oczywiście nie rozwiązuje braku nowych kontraktów na kolei – tu problem ciągle jest największy.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.