Wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka poinformował, że resort przedstawił Komisji Europejskiej wstępne założenia kontraktu różnicowego dla pierwszej w Polsce dużej elektrowni jądrowej. To rodzaj wsparcia dla inwestycji w moce wytwórcze w elektroenergetyce, polegający na symetrycznym wyrównywaniu różnic cen rynkowych względem przyjętej ceny referencyjnej. Jednocześnie, choć rząd na razie podtrzymuje rok 2033 jako termin oddania do użytku pierwszego bloku, niewykluczone jest opóźnienie w realizacji inwestycji.
Budowa pierwszej w Polsce dużej elektrowni jądrowej, która powstanie w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino nad Morzem Bałtyckim, zbliża się coraz większymi krokami. Po zmianie władzy w grudniu 2023 nastąpił pewien szum informacyjny za sprawą niefortunnej wypowiedzi wojewody pomorskiego, Beaty Rutkiewicz, która sugerowała możliwość zmiany lokalizacji inwestycji, co spowodowałoby wydłużenie całego procesu inwestycyjnego o kilka lat. Możliwość zmiany lokalizacji wykluczyli jednak inni przedstawiciele rządu, w tym pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando, który nadzoruje spółkę Polskie Elektrownie Jądrowe. Zgodnie z jego deklaracjami, budowa powinna ruszyć w 2026 roku.
Wciąż jednak nie jest znany model finansowania inwestycji. Poprzedni rząd oczekiwał mniejszościowego zaangażowania kapitałowego zagranicznego partnera. Deklarował to jednoznacznie Piotr Naimski, który pełnił funkcję pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej w latach 2015-2022. – Szukamy partnera, który zainwestuje z nami, także kapitałowo, i który będzie miał też udział w odpowiedzialności i ryzyku związanym z kredytem, którym ta inwestycja będzie finansowana. Chcemy mieć partnera, który obejmie do 49% udziałów – mówił Piotr Naimski w 2021 roku w wywiadzie dla “Dziennika Gazety Prawnej”.
Pomoc publiczna – warunek podstawowy dla zabezpieczenia finansowania
Wszystko wskazuje jednak na to, że wybrany partner w postaci amerykańskiego konsorcjum nie jest zainteresowany partycypacją kapitałową w projekcie. Wobec powyższego nie wiadomo, z jakich źródeł zostanie sfinansowana inwestycja. Wydaje się jednocześnie niemal pewne, że wobec ograniczonej podaży oszczędności (zwłaszcza długoterminowych) w polskim systemie bankowym konieczne będzie zaciągnięcie kredytów w zagranicznych instytucjach finansowych. Warunkiem sine qua non dla zabezpieczenia finansowania będzie zapewnienie niebudzącej zastrzeżeń pomocy publicznej dla inwestycji.
Najbardziej rozpowszechnioną formą pomocy publicznej dla inwestycji w energetykę jądrową są kontrakty różnicowe. Polegają one na zagwarantowaniu przewidywanej rentowności inwestycji poprzez przyjęcie ceny referencyjnej, po której sprzedawana będzie produkowana energia elektryczna. Jeżeli ceny rynkowe są niższe niż cena referencyjna, państwo wypłaca różnicę wytwórcy. Jeśli natomiast ceny rynkowe są wyższe, to wytwórca przekazuje różnicę państwu. Przyjęcie tego mechanizmu dla pierwszej polskiej elektrowni jądrowej zapowiedział wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Motyka: Trwają już rozmowy z KE
– Na poziomie roboczym trwają już rozmowy z Komisją Europejską o systemie wsparcia finansowego. Na ten moment kontrakt różnicowy wygląda na optymalne rozwiązanie. Przedstawiliśmy już podstawowe założenia takiego kontraktu – powiedział wiceminister Motyka w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej, wskazując, że jego implementacja wymagałaby zielonego światła od Komisji Europejskiej. Wiceszef MKiŚ zaznaczył, że ze strony Unii Europejskiej jest obecnie “jasne wsparcie dla energetyki jądrowej”.
Kontrakt różnicowy wydaje się stosunkowo bezpiecznym rozwiązaniem, mając na względzie doświadczenia innych państw europejskich. W tym kontekście pouczające jest doświadczenie Austrii, która postanowiła zaskarżyć do Sądu UE pomoc publiczną w formie kontraktu różnicowego dla projektu budowy elektrowni jądrowej Hinkley Point C w Wielkiej Brytanii, zatwierdzoną przez KE w 2014 roku. Ostatecznie w 2020 roku Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że rzeczony model wsparcia jest zgodny z traktatami, podtrzymując wyrok Sądu UE z roku 2018.
Czy uda się uruchomić pierwszy blok za 9 lat?
Wiceminister Motyka w wypowiedzi dla PAP przekazał także, że rząd będzie nadal dążył do realizacji projektu budowy pierwszej dużej elektrowni jądrowej zgodnie z harmonogramem przyjętym przez poprzedników. Harmonogram ten zakładał oddanie pierwszego z trzech bloków już w 2033 roku. Przypomnijmy, że docelowo elektrownia jądrowa w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino ma składać się z trzech bloków z reaktorami jądrowymi AP1000 o łącznej mocy na poziomie 3,75 GW.
wiz. Polskie Elektrownie Jądrowe, mat. pras.
Z drugiej strony pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Maciej Bando przyznał, że jest to termin wysoce napięty, co wynika z wieloletnich opóźnień w tym zakresie. – Rząd PiS przez 6 lat nic nie zrobił w sprawie energetyki jądrowej i w ogóle polityki energetycznej Polski. Przyspieszenie w budowie nastąpiło dopiero w 2023 roku – powiedział Maciej Bando w wypowiedzi dla TVN24, wskazując, że samo rozpoczęcie budowy w 2026 roku może być opóźnione o kwartał lub dwa, w zależności od momentu, w którym zabezpieczone zostanie finansowanie.