Premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Gdyni, odnosząc się do zataczającego coraz szersze kręgi kryzysu zbożowego, zapewniał że polski rząd dokłada wszelkich starań, aby zapewnić w tym kontekście efektywny system logistyczny i jednocześnie zabezpieczyć interesy polskich rolników. Przyznał, że sytuacja jest niezwykle złożona i dalece niekomfortowa zarówno dla kupujących, jak i sprzedających.
Przedłużające się zagrożenie blokadą ukraińskich portów azowskich i czarnomorskich w wyniku działań zbrojnych Federacji Rosyjskiej jako agresora, powodzie we Włoszech i fala suszy w Hiszpanii i Portugalii, a także wysoki poziom niepewności w regionach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu wywierają przemożny wpływ na globalny rynek zbóż. Na rynku zbożowym, już i tak od dłuższego czasu zdestabilizowanym w wyniku zawirowań o charakterze geopolitycznym, doszło w ostatnim czasie do przeceny pszenicy. – Rynek zbóż drży w posadach – powiedział obrazowo premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej w porcie morskim w Gdyni, na której obecni byli także wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk, wiceminister funduszy i polityki regionalnej Marcin Horała oraz wojewoda pomorski Dariusz Drelich.
"Rolnicy nie mają się czego obawiać"
Jednak według premiera dzięki działaniom rządu polscy rolnicy nie mają czego się obawiać, pomimo problemów wynikających z nadpodaży ukraińskiego zboża, które pozostało w Polsce i nie zostało jeszcze wyeksportowane w ramach tzw. korytarzy solidarnościowych. – Zadbaliśmy o logistykę wywozu zboża, po to, żeby rolnikom z jednej strony poprzez dopłatę umożliwić wywóz zboża z ich magazynów, a z drugiej strony wywieźć zboże z Polski. Zagwarantowaliśmy również cenę, która jest ceną powyżej kosztów wytwarzania. To jest 1,4 tys. zł za tonę pszenicy. Podnosimy dopłaty, ponieważ cena pszenicy na rynkach światowych spada – powiedział Mateusz Morawiecki. – Rząd nie siedzi z założonymi rękoma. W momencie, kiedy kryzys się rozpoczął, zaczęliśmy rozbudowę naszych możliwości eksportowych, logistycznych, transportowych. Staramy się za każdym razem na te dramatyczne wołanie poszczególnych przedsiębiorców, z poszczególnych sektorów, po prostu we właściwy sposób reagować – dodał premier.
Zupełnie inaczej sprawę widzą eksperci branży transportowej, którzy już rok temu wskazywali na braki, które
uniemożliwią sprawny tranzyt. Nie udało się nawet zbliżyć do
powołania zapowiedzianej spółki joint-venture PKP SA i Ukrzaliznyci do przewozu zbóż. Ostatnio wyznaczony został
cel transportu 10 mln ton zboża koleją do portów przed końcem roku, za którego realizację nikt jednak nie odpowiada.
Co z portami?
Jak wskazuje wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk, który odpowiada m.in. za żeglugę morską,
zdolności przeładunkowe polskich portów morskich w zakresie zbóż sukcesywnie rosną, a rząd będzie podejmował kolejne działania zmierzające w tym kierunku. – Szacujemy je na ok. 1 mln ton w przeładunku miesięcznym, w tym 300 tys. ton w przypadku Gdyni. W Sejmie w tym tygodniu odbędzie się debata na temat możliwości rozbudowy zaplecza magazynowego. Magazyny do 5 tys. ton będą budowane bez pozwoleń, na zgłoszenie. Polska staje się ogromnym hubem transportowym. W ostatnim czasie uruchomiliśmy dodatkowy terminal postojowy, który zapewni sprawny ruch samochodowy. Bijemy kolejne rekordy w przeładunkach – powiedział wiceminister Gróbarczyk.
W 2022 roku w porcie morskim w Gdyni w czterech funkcjonujących obecnie terminalach zbożowych przeładowano 4,7 mln ton, głównie kukurydzy, pszenicy i soi. W perspektywie najbliższych dwóch lat do ok. 3 mln ton mają natomiast wzrosnąć zdolności przeładunkowe w zakresie zbóż w sąsiednim porcie morskim w Gdańsku. Na razie jednak przepustowość przeładunkowa zbóż w polskich portach jest
niemal całkowicie wykorzystywana przez eksport polskich produktów.