Wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz dała zielone światło na budowę terminala instalacyjnego dla farm wiatrowych na morzu w Gdańsku. Powstanie on na nowym nabrzeżu na sztucznie zalądowionej powierzchni, będącym przedłużeniem głębokowodnego terminala kontenerowego Baltic Hub. Inwestycja zostanie zrealizowana na powierzchni 21 hektarów.
Jak informowaliśmy na łamach “Rynku Infrastruktury” w marcu,
kolejny terminal instalacyjny dla morskich elektrowni wiatrowych po realizowanym obecnie w Świnoujściu powstanie w Gdańsku. Ogłoszono już przetarg na realizację inwestycji. Inwestycja będzie finansowana przez Polski Fundusz Rozwoju oraz ze środków unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności, czyli KPO. Wielkość nakładów inwestycyjnych oszacowano na 1,2 mld zł bez VAT.
To kluczowa inwestycja dla realizacji
projektu offshore'owego PGE Polskiej Grupy Energetycznej i duńskiego Ørsteda, który obecnie jest drugim najbardziej zaawansowanym w Polsce. W czerwcu Zarząd Morskiego Portu Gdańsk rozstrzygnął postępowanie przetargowe dotyczące zalądowienia obszaru morskiego, na którym powstanie terminal instalacyjny dla morskich elektrowni wiatrowych.
W przetargu wybrana została oferta spółki Istrana, będącej obecnie własnością Baltic Hub. Jednocześnie w ramach projektu inwestorem będzie wspomniany wcześniej Polski Fundusz Rozwoju, który należy zarazem do udziałowców Baltic Hub.
Kolejnym kamieniem milowym w realizacji zadania jest wydanie przez wojewodę pomorskiego Beatę Rutkiewicz decyzji o pozwoleniu na budowę w dniu 20 sierpnia. Przypomnijmy, że terminal instalacyjny w Gdańsku powstanie na sztucznie zalądowionej powierzchni w Zatoce Gdańskiej, będącej przedłużeniem istniejącego nabrzeża T2 głębokowodnego terminala kontenerowego Baltic Hub w głąb morza w ramach obszaru T5. Pozwolenie na budowę obejmuje m.in. nabrzeże przeładunkowe, obudowę brzegów, dalby odbojowo-cumownicze, prace składowe, powierzchnie komunikacyjne oraz place parkingowe.
Oddanie do użytku już w 2026 roku
Powierzchnia planowanego nabrzeża wyniesie 21 hektarów, zaś długość linii przeładunkowej – 800 metrów. Głębokość techniczna wyniesie natomiast 17,5 metra, podobnie jak przy istniejących nabrzeżach przeznaczonych do przeładunków kontenerów, które dzięki temu mogą obsługiwać największe kontenerowce oceaniczne. Nabrzeże offshore będzie mogło przyjmować zarówno specjalistyczne statki instalacyjne typu jack-up, jak również jednostki serwisowe.
W przyszłości nabrzeże T5 będzie mogło zostać łatwo zaadaptowane do przeładunku kontenerów, jeżeli rynek inwestycji w farmy wiatrowe na morzu się nasyci i tak duża ilość terminali instalacyjnych w Polsce nie będzie już potrzebna. Przypomnijmy, że w przyszłości terminal instalacyjny będzie mógł powstać także w Gdyni w ramach projektu budowy
Portu Zewnętrznego i potencjalnie w Ustce, o ile nastąpi powrót do
odłożonej na bliżej nieokreśloną przyszłość koncepcji budowy portu zewnętrznego również w tym mieście, której najbardziej ambitny wariant obejmował oprócz terminala samochodowego i terminala serwisowego offshore również terminal instalacyjny.
Harmonogram inwestycji w Gdańsku jest niezwykle ambitny. Obiekt powinien bowiem zostać oddany do użytku już w połowie 2026 roku. Do końca drugiego kwartału przyszłego roku miałyby zostać zakończone roboty palowe, natomiast do końca trzeciego kwartału – zalądowienie. Do połowy roku 2026 przewidziano ukończenie robót betonowych i żelbetonowych oraz prace instalacyjne i nawierzchniowe. Rozpoczęcie realizacji robót budowlanych może nastąpić jeszcze w tym roku.
Farmy wiatrowe offshore – gamechanger w polskiej transformacji energetycznej
Budowa farm wiatrowych offshore może być najważniejszym elementem procesu transformacji energetycznej w Polsce. Morze Bałtyckie posiada w tym kontekście wiele atutów, jak choćby dobre warunki w zakresie wietrzności, czy też relatywnie niewielkie głębokości, zapewniające redukcję kosztów fundamentowania. Przez lata Polska pozostawała jednak w tyle w porównaniu z takimi państwami, jak Dania, Niemcy, Szwecja, czy Wielka Brytania, mimo potencjału Bałtyku, jak i licznych przewag inwestycji na morzu względem farm wiatrowych na lądzie, takich jak choćby znacznie wyższy wskaźnik capacity factor, czyli współczynnik wyprodukowanej energii elektrycznej w stosunku do teoretycznych możliwości.
Do dziś na polskich obszarach morskich nie powstała ani jedna elektrownia wiatrowa. W najbliższych latach ów stan rzeczy ulegnie zmianie. Najbardziej zaawansowane projekty offshore’owe to Baltic Power (joint venture Orlenu i kanadyjskiego Northland Power) oraz przywołany wcześniej Baltica 2 (joint venture, które współtworzą PGE Polska Grupa Energetyczna i duński Ørsted). Szereg inwestycji planują także inni gracze na rynku, tacy jak EDP Renewables, Equinor i Polenergia w konsorcjum, czy RWE.
– Budowa polskich elektrowni wiatrowych na morzu to flagowy projekt w zmianie polskiego miksu energetycznego. To projekt dobry, bezpieczny, możliwy w realizacji, taki, który będzie bardzo wspierał polski biznes, bo to będą budować polskie firmy, a terminal instalacyjny będą tworzyć polscy inżynierowie – mówił w marcu wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko.