Inwestycje planowane przez rząd – w drogach, kolei, lotnictwie czy energetyce – sięgają biliona złotych. W tej sytuacji każda firma budowlana, niezależnie od tego w czym się specjalizuje, będzie miała możliwość realizowania określonego zakresu prac – mówi Artur Popko, prezes Zarządu Grupy Budimex z optymizmem patrząc na rynek w dłuższej perspektywie. Prezes Budimeksu liczy także, że firma, którą zarządza, zyska w tych warunkach szansę na jeszcze szybszy rozwój.
Elżbieta Pałys, RynekInfratsruktury.pl: Poprzedni rok był trudny dla budownictwa. Jak ocenia Pan obecną sytuację?
Artur Popko, Prezes Zarządu Grupy Budimex: Uważam, że dla dużych spółek budowlanych sytuacja obecnie nie jest najgorsza. Spółki, które mają zdywersyfikowaną działalność i duży portfel zleceń poradzą sobie zarówno w krótkim, jak i długim okresie. Problem będą miały te, które budują wyłącznie na rynku mieszkaniowym, ich płynność może się zachwiać. Dotyczy to zwłaszcza małych spółek deweloperskich.
W długiej perspektywie moim zdaniem sytuacja dla wszystkich firm budowlanych wygląda dobrze. Rząd planuje, w różnych sektorach gospodarki, w 10-letniej perspektywie inwestycje o wartości biliona złotych. W tej sytuacji każda firma, niezależnie od tego w czym się specjalizuje, będzie miała możliwość realizowania określonego zakresu prac. Do tego dochodzą jeszcze inwestycje związane z odbudową Ukrainy, czego też nie możemy pomijać.
Które sektory uważa Pan za najbardziej perspektywiczne?
Wszystkie segmenty w tych kluczowych obszarach są bardzo perspektywiczne jeśli weźmiemy pod uwagę plany inwestycyjne. Zaczynając od największych inwestorów – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma zatwierdzony plan na 290 miliardów złotych w perspektywie do 2030 roku. To gigantyczna wartość środków, które są właściwie uniezależnione od Unii Europejskiej, a jednocześnie stabilny, przewidywalny zamawiający, który nauczył się sprawnie realizować kontrakty.
Drugi duży zamawiający to PKP PLK. Wierzę, że środki na inwestycje kolejowe zostaną uruchomione. Bez kolei nie ma przyszłości. Wszyscy będziemy się przesiadali z samochodów do środków zeroemisyjnych i to nie tylko z uwagi na naszą chęć, ale też dlatego, że wymusza to na nas cały świat. Kolej to ekonomiczny i komfortowy środek transportu, co widać już teraz – między Gdańskiem i Krakowem lepiej zostawić samochód i wsiąść w pociąg. Połączenie głównych miast kolejami o dużych prędkościach to gigantyczny rynek dla firm budowlanych.
Kolejny obszar to elektrownie atomowe. To znów gigantyczny kawałek rynku obejmujący kilka segmentów, w tym przemysłowy i ogólnobudowlany. Od tych inwestycji nie ma odwrotu, bo część naszych elektrowni, swój cykl życia w sposób naturalny zakończy. Obiekty te są niedoinwestowane i – w sposób świadomy – nieremontowane, ponieważ odchodzimy od węgla. Musimy zapewnić stabilne źródło energii, a więc będziemy budować elektrownie atomowe, a to inwestycje rzędu 200 mld zł. To wielki plac budowy dla wielu spółek, od małej po największe firmy.
Kolejny element to Centralny Port Komunikacyjny (około 140 mld zł) z terminalem i liniami kolejowymi, a także sieci przesyłowe. To kolejne 32 mld zł, bez których nie połączymy krajowej sieci energetycznej z off-shorem i on-shorem, w który planuje się zainwestować ponad 100 mld zł. Od tych inwestycji też nie ma odwrotu.
Biorąc to wszystko pod uwagę trudno w długiej perspektywie patrzeć na budownictwo bez optymizmu. Jedynym elementem niepokojącym jest obecnie inflacja, która powoduje, że przez najbliższe trzy lata rynek będzie niestabilny kosztowo. Pozostałe elementy są bardzo optymistyczne.
Czy dziś patrząc m.in. przez pryzmat inflacji i jej wpływu na rynek mieszkaniowy myśli Pan z satysfakcją, że decyzja o sprzedaży spółki Budimex Nieruchomości była dobra?
My środki ze sprzedaży tej spółki chcieliśmy przeznaczyć na rozwój OZE, bo wierzymy w przyszłość zielonej energii. Życie pokazało, że to było bardzo dobra decyzja i podjęta w maksymalnie dobrym momencie. Nie spodziewaliśmy się tak dużego wzrostu inflacji, zresztą nikt się tego nie spodziewał, zapowiedzi rządu i NBP nie były tak pesymistyczne. Patrząc wstecz uważam, że ta decyzja była dobra.
Podczas prezentacji wyników za 2022 rok powiedział Pan że chciałby, żeby Budimex nie był postrzegany wyłącznie jako firma budowlana. Jak w takim razie firma ma być widziana?
Chciałbym, żeby na przełomie dekady Budimex był postrzegany także jako firma usługowa, o zrównoważonym rozwoju, firma, która istnieje w segmencie energetycznym, która dostarcza energię do samochodów i działa jeszcze w wielu innych branżach, bo nie ma roku, w którym byśmy nie otwierali nowej działalności i nie dywersyfikowali swojego portfela. Wyszliśmy na rynki zagraniczne. Realizujemy już kontrakty w Niemczech i na Słowacji. Weszliśmy na rynek elektromobilności i stacji ładowania pojazdów elektrycznych.
Jeżeli patrzymy na Budimex jako na firmę budowlaną, to chciałbym, żeby nie była ona kojarzona wyłącznie z rynkiem krajowym, ale była widziana jako firma, która jest liderem nie tylko w Polsce, ale w Europie Środkowej i Wschodniej.
Rok 2022 Budimex zamknął rekordowym portfelem zamówień o wartości ponad 13 mld zł. Podkreśla Pan, że jest on „zdrowy”. Do jakiego poziomu można ten portfel rozbudowywać, żeby nadal był zdrowy, czyli bezpieczny?
Nie doprowadzimy do tego, że nasz portfel będzie niezdrowy. Przygotowując oferty robimy to bardzo odpowiedzialne. Nie ryzykujemy, nie składamy ofert na kontraktach ryzykownych, a więc nawet w przypadku zwiększenia portfela – a spodziewamy się, że może on wzrosnąć znacząco jeśli dojdzie do podpisania kontraktu na Łotwie (chodzi o budowę linii kolejowej łączącej Polskę z Litwą, o której Budimex ubiega się w ramach międzynarodowego konsorcjum – dop. red.) – nie będzie on ryzykowny.
Portfel Budimeksu cały czas pozostanie bardzo bezpieczny, będziemy tylko w szybszym tempie zwiększali wartość spółki. Patrząc zarówno na sytuację geopolityczną, jak i na sytuację Polski wierzę w to, że nasza firma jest w stanie bardzo dynamicznie się rozwijać.
Budimex zapowiada, że będzie uczestniczył m.in. w kontraktach finansowanych w ramach Nowego Ładu. To inwestycje realizowane przez mniejszych zamawiających, którzy w różny sposób podchodzą do indeksacji cen. Czy nie obawiają się Państwo braku waloryzacji na tych kontraktach?
Obawiamy się. Przy składaniu tego typu ofert zakładamy większe ryzyko, a więc wiedząc, że zamawiający nie przewidział odpowiedniej waloryzacji, uwzględniamy ją w swojej ofercie.
My oczywiście informujemy inwestorów, że doliczamy te koszty. Nie mamy innego wyjścia, zresztą ten sam koszt by poniósł zamawiający. W momencie kiedy on nie uwzględnia ryzyka i decyduje, że przechodzi ono na wykonawcę, musi mieć świadomość – i zamawiający z reguły tę świadomość mają – że to ryzyko jest doliczane do oferty. Robi tak nie tylko Budimex, ale cała branża budowlana.
I to widać po przekroczonych budżetach przy otwarciu ofert. W takiej sytuacji warto zadać sobie pytanie czy budżet był aktualny i czy uwzględniał sytuację związaną z wojną w Ukrainie, ale też czy na pewno warunki były partnerskie i umożliwiały ograniczenie ryzyk.
Jeszcze niedawno branża budowlana borykała się z brakiem podwykonawców i niedostatkiem pracowników. Teraz mówi Pan, że nie ma obaw o brak rąk do pracy, bo część pracowników z innych działów budownictwa, w tym np. związanego z budownictwem mieszkaniowym będzie szukać zajęcia w innych obszarach. Czy to oznacza, że na rynku infrastrukturalnym zaczną konkurować również firmy, które dotychczas nie miały tu doświadczenia?
Firmy, które są ukierunkowane tylko na rynek mieszkaniowy znajdą się w trudnej sytuacji i one będą składały bardzo agresywne oferty. Być może firmy te będą eksperymentować w niektórych segmentach, z którymi do tej pory nie miały do czynienia. To z jednej strony może obniżyć koszty dużych wykonawców, ale będzie się z tym wiązało także duże ryzyko.
Wiele firm będzie chciało wykorzystać tę sytuację i będą zawierać kontrakty bazując na ofertach najmniejszych podmiotów. To w przypadku niektórych firm może się źle skończyć.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.