Zarząd Portu Morskiego Kołobrzeg oraz spółka ORLEN Neptun podpisały list intencyjny w sprawie budowy terminala instalacyjnego dla farm wiatrowych na morzu. Choć inwestycja nie jest jeszcze przesądzona, bliskość Kołobrzegu względem kolejnych koncesji, które otrzymał płocki koncern, czyni go atrakcyjną lokalizacją. Władze samorządowe liczą zatem na dynamiczny rozwój sektora offshore, który przełoży się na przełamanie turystyczno-uzdrowiskowej monokultury gospodarczej.
Jak informowaliśmy na łamach “Rynku Infrastruktury” w ubiegłym roku w październiku,
ORLEN otrzymał od ministra infrastruktury kolejnych pięć koncesji na budowę farm wiatrowych offshore. Jedna z nich sąsiaduje z obszarem, na którym płocki gigant zrealizuje pierwszą polską morską elektrownię wiatrową w ramach projektu joint venture z kanadyjskim Northland Power – znajduje się na wysokości Łeby i Choczewa. Terminal serwisowy przeznaczony do obsługi tych koncesji powstanie w Łebie.
Natomiast kolejne cztery koncesje obejmują obszar Ławicy Odrzańskiej, na wysokości Kołobrzegu. ORLEN rozważa wybudowanie kolejnego portu serwisowego właśnie w tym mieście, czego dotyczy tego podpisany z Zarządem Portu Morskiego Kołobrzeg list intencyjny. Inwestycja nie jest jednak przesądzona. – Podpisane porozumienie o współpracy jest punktem wyjścia do rozpoczęcia szczegółowych analiz, których wyniki zdecydują o ewentualnej inwestycji – czytamy w komunikacie prasowym opublikowanym na stronie internetowej spółki ORLEN Neptun, która podkreśla, że cały czas analizowane są inne lokalizacje.
Władze samorządowe liczą na przełamanie monokultury gospodarczej
Pomimo braku wiążących decyzji, optymizmu nie kryje prezydent Kołobrzegu Anna Mieczkowska. – Będziemy portem serwisowym. Nasz port będzie się rozwijał dalej, a my z panem prezesem jesteśmy dumni, że to dzisiejsze wydarzenie jest pewnym zwieńczeniem dotychczasowych działań. To bardzo ważne dla nas, dla naszego miasta. Z powodów oczywistych: podejmujemy działania mające na celu przełamanie monokultury gospodarczej – powiedziała prezydent Mieczkowska, wskazując na konieczność rozwoju innych branż niż turystyczna i uzdrowiskowa.
Podczas podpisania listu intencyjnego oprócz prezydent miasta obecni byli także m.in. Artur Lijewski, prezes zarządu ZPMK, czy Konrad Wróbel, członek zarządu ORLEN Neptun. Jak wskazywali przedstawiciele wszystkich stron porozumienia, budowa portu serwisowego jest olbrzymią szansą na rozwój Kołobrzegu. – Te miejsca pracy nie będą liczone w setki, ale w tysiące! To nie jest współpraca na jeden rok, ale na bardzo długi okres czasu. Żywotność takiej farmy jest bardzo długa, ponad 25 lat – mówił prezes Lijewski, cytowany przez Radio Szczecin.
Kołobrzeg może zaistnieć na rynku offshore’owym także w szerszym wymiarze. Z racji parametrów tutejszego portu morskiego nie ma wprawdzie mowy o terminalu instalacyjnym, w którym byłyby przeładowywane wielkogabarytowe komponenty w fazie budowy farm wiatrowych na morzu. Władze samorządowe planują jednak utworzenie strefy gospodarczej na obszarze 100 hektarów, która stałaby się swoistym offshore’owym zagłębiem. Miałaby ona powstać w rejonie miejscowości Korzyścienko, co wiązałoby się z poszerzeniem granic miasta.
Kołobrzeg czeka na branżę offshore od dawna
Władze spółki zarządzającej kołobrzeskim portem morskim liczą na rozwój sektora offshore od dłuższego czasu.
Mówił o tym w maju ubiegłego roku prezes Lijewski w rozmowie z “Rynkiem Infrastruktury”. – Dziś port w Kołobrzegu spełnia wszelkie kryteria, aby być portem serwisowym. Jesteśmy też po kilku rozmowach z deweloperami, którzy są zainteresowani, ale najpierw muszą być przyznane koncesje i wtedy będzie wiadomo, z kim konkretnie będziemy mogli prowadzić negocjacje – powiedział Artur Lijewski.
Rozwój energetyki wiatrowej offshore może być kluczowym kamieniem milowym w procesie transformacji energetycznej w Polsce obok budowy elektrowni jądrowych. Morze Bałtyckie posiada bowiem bardzo dobre warunki w zakresie wietrzności. Co więcej, relatywnie niskie głębokości powinny zapewnić ograniczenie kosztów związanych z fundamentowaniem. Dziś na polskim morzu nie funkcjonuje natomiast żadna farma wiatrowa.
Z jednej strony dzięki temu nastąpi efekt “korzyści spóźnionego przybysza” – inwestycje w Polsce od początku będą realizowane z wykorzystaniem największych i najbardziej wydajnych turbin wiatrowych o mocy rzędu nawet 15 MW. Z drugiej strony takie państwa, jak Niemcy, Dania, Belgia, Niderlandy, Szwecja, Hiszpania, czy Wielka Brytania, zdążyły zbudować własne, dynamicznie rozwijające się sektory offshore’owe, które uzyskują szereg zleceń związanych z realizacją pierwszych inwestycji w Polsce…