Oferty z państw trzecich mogą być wkrótce częściej odrzucane w polskich przetargach publicznych. To będzie skutek trwających prac legislacyjnych. Szczegóły i swoją analizę na przyszłość rynku zdradza nam Przemysław Grosfeld – wiceprezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Dostosowanie przepisów do unijnych wyroków oraz potrzeba podniesienia efektywności zamówień to dwa główne wątki, które kształtują dziś debatę wokół PZP. W rozmowie z Przemysławem Grosfeldem z Urzędu Zamówień Publicznych przyglądamy się planowanym regulacjom oraz ich możliwemu wpływowi na rynek i uczestników postępowań.
Co z wykonawcami z państw trzecich?
Dyskusja w branży od wielu tygodni jest zdominowana przez sprawę
wykluczenia firm spoza UE z przetargów publicznych, zwłaszcza w strategicznych sektorach. Dr Damian Kaźmierczak ocenił nawet, że powierzanie takim wykonawcom strategicznej infrastruktury to "
igranie bezpieczeństwem państwa". Polski rząd zapowiedział zająć się projektem zmian do prawa zamówień publicznych, by
wdrożyć wyrok TSUE.
Przemysław Grosfeld przypomina, iż Trybunał Sprawiedliwości TSUE w wyrokach w tzw. sprawie „Kolin” oraz „Qingdao” wskazał, że to do zamawiającego przy każdym postępowaniu należy decyzja, czy należy dopuścić do udziału wykonawcę z państwa trzeciego, które nie zawarło z UE umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych.
– Wskazaliśmy to również w komunikatach opublikowanych na stronie internetowej Urzędu Zamówień Publicznych. Dostęp wykonawców z państw trzecich do unijnego rynku zamówień publicznych i koncesji wchodzi w zakres wspólnej polityki handlowej. Podlega ona wyłącznej kompetencji UE. Oznacza to, że tylko Unia Europejska może stanowić prawo wyznaczające generalne zasady w tym obszarze. Natomiast w konkretnych postępowaniach, zamawiający może teraz sam podjąć decyzję, jak traktować tych wykonawców – wyjaśnia.
Dodaje, że Urząd Zamówień Publicznych jest zaangażowany w prace legislacyjne nad projektem zmian w PZP, które uwzględniają postanowienia obu wyroków, a także zdradza, iż w Pzp oraz ustawie o koncesji znajdzie się wyraźna podstawa prawna dla zamawiającego do podjęcia decyzji o dopuszczeniu do ubiegania się o dane zamówienie lub koncesję wykonawców z państw trzecich, które nie posiadają wspomnianych wcześniej umów.
Projekt również przewiduje stosowną podstawę odrzucenia ofert takich wykonawców, w przypadku decyzji zamawiającego o ograniczeniu im dostępu do danego zamówienia lub koncesji.
– W wyniku powyższego w Polsce może wzrosnąć liczba zamówień publicznych, w których oferty m.in. z Chin, Indii czy Turcji będą szczegółowo analizowane lub nawet odrzucane. Wyroki TSUE wspierają ideę, że państwowe subsydiowanie, do którego nie są uprawnione państwa członkowskie UE, nie może być powodem, dla którego firmy z państw trzecich oferują zaniżone ceny. Ponadto tego typu podejście może zwiększyć szanse polskich i europejskich przedsiębiorców w postępowaniach, a także prowadzić do stabilniejszych i bardziej przewidywanych warunków dla przedsiębiorców z UE – podsumowuje.
Niska cena to nie zawsze niższe koszty
Wraz z dyskusją o wykluczeniu firm z państw trzecich, pojawia się dyskusja o zbyt częstym kierowaniu się niską ceną w ofercie wykonawców. Przedstawiciel UZP przypomina, że niska cena nie zawsze oznacza niższe całkowite koszty nabycia danego produktu czy inwestycji oraz dalszego ich cyklu życia.
– Odpowiedzią na to wyzwanie może być przykładanie odpowiedniej wagi do efektywności zamówień. To, co kluczowe w tym kontekście to odpowiednie przygotowanie zamówienia i właściwe opisanie przedmiotu. Ten początkowy etap pozwala zadbać o to, aby wybrane oferty były najkorzystniejsze i dopasowane do potrzeb – objaśnia Grosfeld.
Dodaje, że efektywności sprzyjają również pozacenowe kryteria oceny ofert i wskazuje, iż – tam, gdzie znajduje to swoje uzasadnienie – powinny uwzględniać również całkowite koszty naycia i dalszego cyklu życia.
– Natomiast same kryteria nie zagwarantują odpowiedniej jakości. O to zadbać należy przede wszystkim opisując warunki zamówienia – przekonuje.