Kontrolowany przez Skarb Państwa potentat na rynku nawozów sztucznych przymierza się do rozpoczęcia importu amoniaku do Polski drogą morską. Z uwagi na wysokie ceny gazu ziemnego w Unii Europejskiej oraz wysokie koszty emisji CO2 z uwagi na ETS może być to korzystniejsze rozwiązanie niż wytwarzanie go własnymi siłami.
Ostatnie lata przyniosły bezprecedensowy wzrost cen gazu ziemnego w Unii Europejskiej. Miał on swój początek jeszcze przed agresją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę – w 2021 roku doszło do manipulowania podażą na europejskim rynku surowcowym przez podmioty powiązane z Gazpromem, kontrolujące istotną część pojemności magazynowych gazu ziemnego w Unii Europejskiej. Ceny surowca osiągnęły szczytowy poziom na początku wojny rosyjsko-ukraińskiej. Choć dziś są znacznie niższe, ich poziom stanowi wciąż ogromny problem dla branży chemicznej.
W polskiej branży chemicznej szczególnie rozwinięta była dotychczas produkcja nawozów sztucznych, dla której podstawowym półproduktem jest amoniak. Jego wytwarzanie wymaga jednak dużych ilości gazu ziemnego. Aby wyprodukować tonę amoniaku, potrzeba co najmniej 950 metrów sześciennych surowca. Dziś zużycie amoniaku w Polsce wynosi aż 3 mln ton. Nietrudno policzyć, że jego produkcja wyłącznie w kraju wymagałaby zatem ok. 3 mld m3 gazu ziemnego, podczas gdy krajowe zużycie w 2023 roku wyniosło 17 mld m3. Dodatkowo na pogorszenie jej rentowności w rzeczywistości regulacyjnej Unii Europejskiej wpływa polityka dekarbonizacyjna. Dlatego Grupa Azoty przymierza się do zwiększenia importu amoniaku.
– Jako Grupa Azoty nie mamy wątpliwości, że transformacja energetyczna będzie wpływać na dalszy wzrost importu i chcemy wykorzystać swój potencjał, aby odgrywać ważną rolę w tym procesie, szczególnie mając na względzie, jak duży wpływ na finalne ceny naszych produktów mają koszty gazu. Warto też zauważyć, że pomimo tego, iż nie to było założeniem systemu ETS oraz dyrektywy RED III, to obecnie największe projekty niebieskiego (produkcja z wychwycaniem CO2 – red.) oraz zielonego (zeroemisyjna produkcja z wykorzystaniem wodoru – red.) amoniaku powstają poza Unią Europejską i to kierunki, które analizujemy w kontekście importu – komentuje cytowany w komunikacie prasowym Hubert Kamola, wiceprezes zarządu spółki odpowiedzialny m.in. za biznes nawozowy.
Aby było to możliwe, konieczna może stać się rozbudowa infrastruktury przeładunkowej i magazynowej. Jak przekazała Grupa Azoty, już dziś spółka dysponuje magazynami amoniaku o łącznej pojemności rzędu 50 tys. ton. – W planach mamy skalowanie terminalu poprzez zabudowę nowych zdolności przeładunkowych. Idziemy w kierunku nowych zbiorników oraz rozbudowy trakcji kolejowej. Nie mamy wątpliwości, że aspekt logistyki morskiej w biznesie nabiera coraz większego znaczenia i chcemy wykorzystać potencjał infrastruktury portowej Grupy Azoty, aby w pełni rozwinąć ten nowy kierunek naszego biznesu, optymalizując jednocześnie koszty produkcji i zmniejszając emisyjność – mówi wiceprezes zarządu Andrzej Dawidowski, który odpowiada m.in. za logistykę.
W tym kontekście warto dodać, że Grupa Azoty jest właścicielem portu morskiego w Policach, największego niebędącego portem morskim o podstawowym znaczeniu dla gospodarki (Gdańsk, Gdynia oraz zespół Szczecin – Świnoujście). Jest on położony na torze wodnym łączącym Świnoujście ze Szczecinem, który w 2022 roku został pogłębiony do 12,5 metra, co umożliwia obsługę masowców o ładowności rzędu 40-45 tys. ton. W najbliższych latach do portu morskiego w Policach, w którym wolna do budowy jest przestrzeń na poziomie 80 hektarów z 1000 metrów linii brzegowej, powstanie także nowa linia kolejowa.
Przetarg na jej budowę ma zostać ogłoszony w trzecim kwartale. Szerzej pisaliśmy o inwestycji na łamach “Rynku Infrastruktury” w czerwcu.