Przejęcie kontroli przez CPK nad spółką Torpol budzi obawy branży budowlanej. W sektorze kolejowym dwóch największych zamawiających, tj. PKP PLK i CPK, będzie bowiem dysponowało istotnym potencjałem wykonawczym. To zaś rodzi obawy o równą konkurencję i transparentność procesu inwestycyjnego. CPK nie zgadza się z takim stanowiskiem.
Torpol wejdzie w skład grupy kapitałowej Centralny Port Komunikacyjny.
Podpisanie przedwstępnej umowy kupna ogłosił 24 stycznia w Warszawie. – Pozyskanie CPK jako inwestora branżowego przez Torpol daje dodatkowe bodźce i szanse na szybszy i ukierunkowany rozwój, posiadanych już przez spółkę, kompetencji (…) – mówił wówczas Grzegorz Grabowski, prezes Torpolu.
Dodawał przy tym, że Torpol jest jednym z liderów rynku modernizacji linii kolejowych i jest w pełni gotowy do realizacji dużych, skomplikowanych kontraktów wielobranżowych, w tym planowanych przez CPK inwestycji kolejowych.
O ile CPK i Torpol są zadowolone z transakcji, o tyle branża już nie za bardzo.
Kaźmierczak: Sytuacja bez precedensu
Przejęcie Torpolu przez spółkę CPK budzi mieszane odczucia w branży budowlanej. Podobnie jak przy przejęciu Trakcji przez PKP PLK pojawiają się obawy o przejrzystość współpracy pomiędzy zlecającym a zamawiającym, który jest jego podmiotem zależnym.
– W polskim segmencie budownictwa kolejowego mamy do czynienia z sytuacją bez precedensu. Oto dwaj najwięksi inwestorzy: ten obecny, czyli PKP PLK oraz ten, który do rangi wiodącego zamawiającego dopiero aspiruje, czyli CPK będą głównymi akcjonariuszami jednych z największych firm budowlanych w kraju, czyli Trakcji i Torpolu – podkreśla dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB).
Kaźmierczak dodaje przy tym, że przejęcie Torpolu przez CPK budzi największe obawy wśród prywatnych podmiotów działających w segmencie budownictwa kolejowego. – Wiążą się one z ewidentnym pogorszeniem warunków konkurencji na polskim rynku budowlanym, w którym coraz większy udział mają podmioty kontrolowane przez państwo – zaznacza przedstawiciel PZPB.
Majewski: Decyzja zła dla sektora kolejowego
– Trudno mi zrozumieć tę sytuację, bo nie znajduję argumentów, które przemawiałyby za tym, że zamawiający powinien posiadać spółki wykonawcze. A niestety taki niebezpieczny trend pojawił się na polskiej kolei. Spółki z Grupy PKP PLK już od kilku lat rozwijają działalność budowlaną, a ostatnio dołączyła do nich także przejęta Trakcja. Teraz CPK, które jeszcze nie prowadzi prac w terenie, przejmuje kontrolę nad kolejnym dużym wykonawcą infrastrukturalnym – mówi Jakub Majewski z Fundacji ProKolej.
Majewski dodaje przy tym, że w przypadku PKP PLK i przejęcia Trakcji można jeszcze szukać wyjaśnienia w postaci próby ratowania kontraktów realizowanych przez przejmowaną spółkę. Ale w przypadku CPK nikt nie sygnalizował jeszcze problemów z postępem prac.
– Takie działania mogą zaburzać rynek i zagrażać jego konkurencyjności czy transparentności. GDDKiA nie posiada spółek zajmujących się budową czy utrzymaniem dróg, a mimo tego radzi sobie z tymi zadaniami stosunkowo dobrze. Bo zamawiający powinien się skoncentrować na kontraktowaniu usług, kontroli ich realizacji i dostarczaniu deklarowanych efektów. Zarówno CPK, jak i PKP PLK za bardzo koncentrują się na budowie, a za mało na celach, korzyściach i użyteczności infrastruktury – dodaje Majewski.
Wśród problemów, z jakimi może spotkać się branża, oprócz pojawiających się obaw o faworyzowanie własnego zamawiającego, pojawiają się też inne. Mówi się więc o możliwym przekazywaniu informacji, które mogą ułatwić przygotowanie się do przyszłych przetargów czy zagrożeniu budowania referencji tylko w spółkach zależnych – to o tyle istotne, że na razie na krajowym rynku brakuje doświadczenia w zakresie realizacji inwestycji związanych np. z budową kolei dużych prędkości.
Branża chciałaby mieć też wpływ na standardy, jakie zostaną przyjęte przez CPK i obawia się, że mogą być one teraz tworzone nie w oparciu o dyskusje ze wszystkimi firmami, ale o doświadczenia jednego podmiotu.
Furgalski: Jaki to ma sens?
Największym problemem sektora kolejowego nie jest jednak potencjał firm wykonawczych, a brak środków na inwestycje i powtarzające się „górki i dołki”, które utrudniają długoterminowe planowanie działań i hamują rozwój. Zdaniem ekspertów ta kwestia powinna być rozwiązana w pierwszej kolejności.
– Nie za bardzo rozumiem sens coraz głębszego wchodzenia państwa w rynek budownictwa kolejowego. Kilka miesięcy temu PLK przejęła Trakcje i ma apetyt na kolejne podmioty. Teraz CPK. Czy od tego przybędzie nam choć kilometr linii kolejowej więcej? Póki co nowe inwestycje kolejowe stoją, bo zablokowane są środki z Unii Europejskiej, więc może lepiej na tym problemie skupić energię i zainteresowanie? Drogowcy po prostu budują drogi i jakoś udaje im się to bez posiadania wytwórni asfaltu czy przedsiębiorstw drążących tunele – podkreśla Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
CPK uspokaja
Samo CPK chyba spodziewało się podobnej reakcji wśród spółek budowlanych. W czasie konferencji prasowej oraz w komunikatach mogliśmy od razu znaleźć uspokajające zapewnienia. – Nabycie przez CPK akcji od TFS, ze względu na taki sam poziom powiązania tych spółek ze Skarbem Państwa, nie wpłynie w praktyce ani na strukturę akcjonariatu ani na zakres kontroli nad spółką jej przyszłego głównego akcjonariusza – wyjaśniał prezes Tropolu. Marcin Horała, pełnomocnik rządu ds. CPK, zapewnił zaś, że nabycie Torpolu nie spowoduje jednak uprzywilejowania tej spółki na rynku. Stosowane będą normalne procedury zamówień publicznych, kupno spółki będzie jednak dawało CPK bezpieczeństwo inwestycyjne. –
Będzie można podejmować działania interwencyjne, ratownicze – powiedział, odnosząc się do sytuacji trudnych na etapie realizacji, związanych np. z zejściem wykonawcy z budowy.Takie stanowiska spółka potwierdza. – Przejęcie kontroli nad Torpolem przez CPK to nie jest żadne ograniczenie konkurencji, ani tym bardziej – bo to już całkowity absurd – żadna niepokojąca wiadomość dla rynku budowlanego w Polsce. Jest wręcz przeciwnie. CPK jako inwestor strategiczny Torpolu to dobra informacja dla innych zamawiających i dla polskiego rynku infrastrukturalnego – zapewnia Konrad Majszyk, rzecznik prasowy CPK.
– Przejęcie przez CPK kontroli nad Torpolem nie oznacza, że będzie on uzyskiwał kontrakty na preferencyjnych zasadach. Oczywiście, możemy wyobrazić sobie działania zabezpieczające czy wręcz ratunkowe, np. kontynuację inwestycji po zejściu wykonawcy, które dotychczas wstrzymywały w duże budowy na długie miesiące, podczas których pracę mieli prawnicy, a nie budowlańcy – ze szkodą dla kosztów i terminów. Z doświadczonym, pewnym wykonawcą we własnej grupie kapitałowej wyjście z takiego impasu może być o niebo łatwiejsze. Prawo zamówieniach publicznych bardzo jasno wskazuje jednak, jakie warunki muszą być spełnione, aby możliwe było zlecanie spółce zadań „z wolnej ręki” – podkreśla rzecznik.