Budimex jest bliski zdobycia pierwszego, dużego kontraktu drogowego w Czechach. O tym jak wygląda ofertowanie u naszych południowych sąsiadów oraz różnicach w podejściu do realizacji inwestycji rozmawialiśmy z Adamem Barszczyńskim, dyrektorem kontraktu w Budimex.
Budimex obecny jest na rynku czeskim od roku 2021. Od tego czasu firma złożyła już 32 ofert w postępowaniach przetargowych na kontrakty drogowe, kolejowe czy z zakresu infrastruktury wodnej.
Łączna wartość składanych ofert przekroczyła 65 mld koron (ok. 12 mld zł), ale jeszcze czekamy na podpisanie pierwszych umów.
– Przez cały ten czas się uczyliśmy i nadal się uczymy. Poznajemy rynek czeski, nawiązujemy kontakty z lokalnymi przedsiębiorcami i potencjalnymi podwykonawcami. Szukamy nowych pracowników i kształcimy własnych, którzy uczą się języka czeskiego i zdobywają tutejsze uprawnienia budowlane. Chcielibyśmy pozyskać jakiś kontrakt wcześniej, ale od początku byliśmy świadomi, że wejście na rynek czeski nie będzie łatwe – mówi Adam Barszczyński, dyrektor kontraktu w Budimex.
Kontrakt na D11 w zasięgu ręki Większość składanych przez Budimex ofert dotyczyło kontraktów drogowych. W Czechach realizowany jest program budowy nowych dróg w ramach którego ogłaszane są przetargi. – Ten program jest dobrze przygotowany i prowadzony, a stabilność finansowania przy znanych planach na kolejne lata, to czynniki, które znacząco podnoszą atrakcyjność tego rynku – zaznacza przedstawiciel Budimeksu.
Obecnie Budimex złożył najlepsze oferty w trzech postępowaniach. Największe z nich to
budowa odcinka autostrady D11 przy granicy z Polską – tu zdaniem czeskiego ministra prace mają się rozpocząć już 19 grudnia więc sytuacja wydaje się przesądzona. – Jednym z kamieni milowych tego kontraktu jest 3-kilometrowy odcinek od granicy z Polską i przyłączeniem istniejącej na terenie Czech drogi krajowej do gotowej już po polskiej stronie trasy S3. Na jego oddanie do ruchu mamy 18 miesięcy. Wybudowanie tego fragmentu powinno poprawić dojazd do Polski i pozwoli wykorzystać przejście w Lubawce. Cała inwestycja na odcinku od Trutnowa do granicy ma być gotowa w 2027 r., ale Czechom pozostanie jeszcze do wybudowania odcinek D11 Jaroměř – Trutnov. Dopiero po jego wykonaniu dojazd D11 do Pragi będzie naprawdę wygodny – wyjaśnia Barszczyński.
Jeśli Budimex będzie pracował nad D11 to do wykonania będzie miał 21 km autostrady w tym trzy węzły, 28 obiektów inżynierskich o łącznej długości prawie 4km oraz dwa tunele. Inwestycja będzie realizowana w trudnym terenie i spółka liczy na to, że jej sprawne wykonanie ostatecznie przekona Czechów, do zdolności Budimeksu do terminowej realizacji trudnych kontraktów.
Nie tylko drogi Oprócz tego Budimex „prowadzi” także w postępowaniu na kolejny odcinek autostrady D35 w Kraju Pardubickim o wartości ok. 3,4 mld koron oraz jedno zadanie hydrotechniczne czyli budowa nowej zapory w ramach suchego polderu na rzece Krounka w miejscowości Kutřino wartości ok. 565 mln koron. – To ostatnie zadanie jest o tyle ciekawe, że to jedna z pierwszych budów tego typu w Czechach od czasów socjalistycznych – dodaje Barszczyński.
Na rynku czeskim Budimex dotąd nie był obecny, ale prawni poprzednicy naszej firmy budowali na tym terenie w czasach Czechosłowacji. W tym roku braliśmy nawet udział w przetargu na modernizację tzw. Mostów Polskich na drodze do Szpindlerowego Młyna w Kraju Kralove-Hradeckim, które w siedemdziesiątych latach 20 wieku realizowała firma Przedsiębiorstwo Handlu Zagranicznego CHZB Budimex.
Spółka nie ukrywa też swojego zainteresowania czeskim
programem budowy kolei dużych prędkości – chciałby przy tym budować nie tylko nowe linie, ale także obiekty kubaturowe w tym zapowiadane już nowe dworce kolejowe.
Polsko-czeskie różnice Przygotowywanie i składanie ofert pozwoliło Budimeksowi dobrze poznać rynek naszych południowych sąsiadów.. – Przez ostatnie lata naprawdę wiele się nauczyliśmy i warto to kolejny raz podkreślić. W efekcie co raz częściej składamy najlepsze oferty i w końcu zmierzamy do realizacji kontraktów. Jak każda najlepsza oferta również ta na D11 jest wypadkową dobrego przygotowania, odpowiedniej wyceny oraz dopasowania do możliwości firmy – zaznacza Adam Barszczyński.
Przedstawiciel Budimeksu podkreśla, że obecnie widać różnicę w postaci skali inwestycji. Słyszymy, że Czesi ostatnio mimo usilnych starań o budowę nowych dróg zderzyli się z trudnościami formalnymi - skomplikowane przepisy z zakresu pozyskiwania zezwoleń na budowie, decyzji środowiskowych czy wywłaszczeniowych znacząco przedłużyły wszystkie procedury. Podobnie jak w Polsce w ostatnich latach w górę poszły ceny materiałów, a na budowach brakuje ludzi. Brakuje też młodych inżynierów, których w Polsce dzięki stabilności inwestycji realizowanych przez GDDKiA jednak znacznie przybyło, a to działa na korzyść Budimeksu.
– Z całą pewnością możemy wiele naszych pozytywnych doświadczeń i know-how zbudowanego w kraju przenieść do Czech. To co jest dla nas wyzwaniem i o czym już nie raz mówiliśmy to kwestie językowe. Tutaj, żeby mieć uprawnienia trzeba zdać egzamin w języku czeskim lub słowackim. W Polsce, dla odmiany nie ma większego problemu z dopuszczeniem inżynierów spoza kraju do pracy na rzecz danego kontraktu – wystarczy je autoryzować w Polskiej Izbie Inżynierów Budownictwa, a egzaminy są dopiero przy bezterminowych uprawnieniach – wyjaśnia dyrektor.
Dodaje przy tym, że ważne są też różnice w podejściu do formuły kontraktów. W Czechach są to zadania buduj oparte na czerwonym FIDIC, ale z elementami dostosowania projektów do zastosowanych technologii, które na swoje potrzeby doprecyzowują wykonawcy. – To oznacza inny rozkład ryzyk i tego elementu też musieliśmy się nauczyć.